Jagodziński w długim wywiadzie dla serwisu weszlo.com opowiada wiele barwnych historii z przeszłości, gdy był rzecznikiem futbolowej centrali za czasów prezesury Mariana Dziurowicza, a jak sam przyznaje mówić na ten temat mógłby długo. Czasy rzecznika… trylogię można napisać. Dwa razy podczas pracy rzecznika zdarzyło się tak, że miałem telefon od dziennikarza na komórkę, drugi telefon od innego dziennikarza na stacjonarny, widziałem się w telewizji, a także słyszałem w radio. Sytuacja jak z Mrożka. Miałem dobre kontakty w służbach i pewnego razu spotkałem się z kolegą w restauracji Ambasador. Mówi mi: macie założone podsłuchy na wszystkich telefonach. Myślę, super, zaraz robię konferencję! On na to: co ty głupi? Agencja oficjalnie zaprzeczy. No faktycznie, to co robić? Uprzedź kogo trzeba, żeby nie poruszali drażliwych tematów przez telefon. Wracam do związku, ciągnę Mariana do kibla. On warczy na mnie, „co ty robisz!”, ale wciągam go, puszczam wodę i mówię mu o podsłuchach. Przekaż komu trzeba. Ten kolega powiedział mi, że mają udowodnione, że pan Jacek Dębski ma kontakty gangsterskie. Jest to na zdjęciach, na podsłuchach, rejestratorach. No to pisz do premiera! Najpierw tajne pismo poszło do wicepremiera Janusza Tomaszewskiego, tego który wyszedł z warsztatu samochodowego aż do polityki. Mówię koledze: przecież Dębski jest z nadania Tomaszewskiego, przechwyci i koniec, nic z tym nie zrobi. Druga tajna poczta poszła do premiera Jerzego Buzka i dowiedziałem się, że ją odebrał. Spodziewałem się, że Dębski wtedy wyleci, ale nic się nie stało, poleciał dopiero po kilku miesiącach - wspomina na łamach weszlo.com Jagodziński.

Reklama

Były rzecznik PZPN po kilku latach od tamtego wydarzenia spotkał Jerzego Buzka. Przy okazji nie omieszkał zapytać o sprawę Dębskiego. Jestem wiceprezesem Radia Katowice. Inauguracja roku akademickiego na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, zostałem zaproszony przez rektora. Siedzę na balkonie, patrzę, a w tych gronostajach Buzek. Kilka godzin to trwało, referaty, przemowy - pewnie bym poszedł, ale liczyłem, że z nim pogadam o tej sprawie. No i doczekałem się Na tradycyjnym poczęstunku dopadam do niego. Jeszcze się z tych gronostajów nie zdążył rozebrać: Witam pana premiera! A witam! Panie premierze – uderzam prosto z mostu – dostał pan informację, że Dębski jest gangsterem i pan nie zareagował. Skąd pan o tym wie? Jestem z zawodu dziennikarzem. A co by pan zrobił na moim miejscu? Jak kogoś pan desygnował, a on okazuje się kimś takim, niełatwo się przyznać. Nie zrobił niczego, żeby w tamtym momencie go zdjąć. Zacząłem proces wymiany i potrwał kilka miesięcy - streszcza rozmowę z byłym premierem Jagodziński.