W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Zbigniew Boniek zdradza, który moment był najtrudniejszy. O dziwo według prezesa PZPN wcale nim nie była wysoka porażka z Danią, lecz wygrany 2:1 mecz z Armenią. Kilku zawodników grało na bańce. Oczywiście żartuję, ale wiemy, jakie pojawiły się problemy. Po mistrzostwach Europy powstała grupa bankietowo-rozrywkowa, ale szybko się to skończyło. Wyszliśmy z tego momentu mocniejsi. Pojechaliśmy do Rumunii, zagraliśmy jeden z najlepszych meczów na wyjeździe w ostatnich latach. Wpadliśmy w poślizg, ale szybko z niego wyszliśmy - mówi Boniek.

Reklama

Szef polskiej piłki zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. Niekwestionowanym numerem jeden tych eliminacji w naszym zespole był Robert Lewandowski, ale awans ma też swojego cichego bohatera. Zdaniem Bońka na to wyróżnienie zasłużył Michał Pazdan. Obrońca Legii jest mocno krytykowany za grę w klubie, ludzie zapominają, że jest to zawodnik, który ma niesamowitą zdolność przewidywania, asekurowania. Kolejnym jest Piotr Zieliński, który na początku eliminacji był rezerwowym, a teraz stał się zawodnikiem, który rozwiązuje prawie wszystkie problemy w ofensywie. Kamil Grosicki to nasz talizman. Siłą tej drużyny jest jednak kolektyw - podkreśla prezes PZPN.