Romanczuk w Polsce gra już ładnych parę lat. Na Ukrainie był piłkarzem kompletnie anonimowym. Nawet obecnie mało, kto kojarzy go z boiska. Głośno o Romanczuku za naszą wschodnią granicą zrobiło się dopiero teraz, gdy gracz Jagiellonii zrzekł się ukraińskiego obywatelstwa i przyjął polski paszport. Jak sam mówi w jego byłej ojczyźnie uważają go za zdrajcę. Pojawiają się takie głosy. Dokonałem wyboru i nic nie poradzę na to, że według ukraińskich przepisów nie można mieć podwójnego obywatelstwa. Ważne jest dla mnie to, że wspierają mnie bliscy - rodzice, żona, brat - mówi Romanczuk na łamach "Przeglądu Sportowego".

Reklama

26-letni pomocnik tuż po tym, jak stał się obywatelem naszego kraju dostał powołanie od Adama Nawałki. Aktualnie wraz z innymi kadrowiczami przebywa na zgrupowaniu we Wrocławiu i przygotowuje do towarzyskich meczów z Nigerią i Koreą Południową. Według ekspertów zawodnik Jagiellonii ma spore szanse, by pojechać z biało-czerwonymi na mundial do Rosji.