W kadrze Milanu, po transferze Emersona, jest obecnie siedmiu Brazylijczyków. W styczniu dołączy jeszcze Pato. Pewnie czuje się pan jak u siebie w domu?

Tak, prawie jak w Rio. Tylko trochę tu za dużo Włochów. A poważnie, to niezmiernie się cieszę, że Emerson trafił do nas. Znam go nie tylko z meczów kadry. Mówi się, że potrafi tylko odbierać piłki, ale to świetny technik. Byłem przez cztery i pół roku w Realu, doskonale znam tamtą rzeczywistość i wiem, jak trudno jest Brazylijczykowi w środowisku Królewskich. Nie dziwię się więc, że Emerson z Realu chciał uciec.

Odradza więc pan Kace transfer do Realu?
Kaka chyba czuje, że w Milanie nic nie straci. Ani prestiżu, ani sławy, ani pucharów, ani pieniędzy. Real to oczywiście też wielki klub, ale nie sądzę, aby Kaka w ogóle rozważał możliwość takiego transferu.

Mówi się, że Milan zaangażował Pato, aby wkrótce mógł zastąpić Kakę?

Bzdura. To są insynuacje. Kaki nie da się zastąpić. Dlatego nikt w klubie nie zamierza go sprzedawać.

Co pan sądzi o 17-letnim Pato?
On już jest gotowy do gry w Serie A. Oczywiście całe to zamieszanie wokół jego osoby, natrętne media i piszczące nastolatki sprawia, że może się nieco zagubić, ale wszyscy w klubie mu pomożemy. Przyjmiemy go do rodziny. Sam wiem, że zmiana klubu to bardzo stresujące przeżycie. Jako 17-latek przyjechałem do Europy, do PSV. Presja mediów była mniejsza niż tutaj, ale i tak chwilami byłem kłębkiem nerwów. Jednak jakoś radę sobie daję.

Potwierdza pan, że Ronaldinho może przejść do Milanu? Rozmawiał pan z nim?
Nie. Wiem jedynie tyle, że Milan był rzeczywiście nim zainteresowany. Osobiście mogę mu powiedzieć: stary, przyjeżdżaj do Mediolanu, tu się świetnie żyje, klub o ciebie dba, a ludzie kochają!. Nie wiem, czy mnie posłucha, ale byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby do nas trafił. Ale mielibyśmy pakę!

Jak u pana z kondycją? To prawda, że przed ostatnim mundialem ważył pan 98 kg, co zarzucał panu prezes CBF Ricardo Teixeira?
Niech Teixeira nie zwala winy na mnie, że Brazylia słabo zagrała na mistrzostwach świata, bo on świętoszkiem nie jest. Lepiej, żeby każdy wziął odpowiedzialność na siebie. Na pewno nie ważę 98 kg, a o wiele mniej i coraz mniej. Co nie znaczy wcale, że bez problemu załapię się na następne mistrzostwa świata. Czasu jeszcze sporo, a młodzieniaszkiem nie jestem. Dla mnie gra w kadrze to wielki honor. Jeśli za trzy lata kibice będą chcieli, abym grał, to zagram.

Jak więc u pana z tą kondycją?
A jak może być? Bardzo dobrze. Biegam po piasku i jem kiełki. Milan dba o swoich piłkarzy, to nasz Wielki Brat. Chyba nie istnieje klub, który przejmowałby się bardziej swoimi graczami niż Milan. Codziennie jesteśmy poddawani badaniom, robimy jakieś dziwaczne testy, dostajemy wskazówki i pouczenia odnośnie diety i sposobu ćwiczeń. Wiele mówi się o MilanLab, że to jakieś kosmiczne laboratorium i powiem pani w tajemnicy, że coś w tym jest.

Kalendarz rozgrywek sprawia, że będziecie musieli grać co trzy dni. Da pan radę?
Od lat daję radę. Dla piłkarzy idealną sytuacją jest jak grają raz w tygodniu, a trenerzy - nie wiedzieć czemu - robią wszystko, żebyśmy się czuli, jakbyśmy mieli dwa, albo trzy mecze w tygodniu. Nawet jeśli mamy mecz raz w tygodniu, w niedzielę, to trener Carlo Ancelotti daje nam w okolicach wtorku taki wycisk, że biegam jak Gennaro Gattuso.

Nie przeszkadza panu, że gra na nieco innej pozycji niż w Realu?
Dla mnie to bez różnicy. Przez ostatnie pięć miesięcy gry w Milanie występowałem na pozycji drugiego, nieco cofniętego napastnika. Musiałem więcej biegać, więcej manewrować, ale co tam - przynajmniej szybciej schudłem.

Prezes Berlusconi kazał zapuścić panu włosy, trener Ancelotti woli, aby ponownie się pan ogolił. Kogo w końcu pan zadowoli?

Mam nadzieję, że obydwu. Prezesa odnośnie fryzury, a trenera może golami? Bo golić to ja się nie zamierzam. Przyznam, że nie mogę się przyzwyczaić do włosów na głowie, bo wymagają codziennego mycia, pielęgnacji, jakichś odżywek i w ogóle mnóstwa zachodu. Ale ma to i dobrą stronę. Mniej osób mnie rozpoznaje i mogę się niekiedy przejść spokojnie po ulicy. Bez tłumów i krzyków. Dla mnie to coś nowego. Mało znany mi luksus.

Czego oczekuje pan po tym sezonie?
Że znów będę wielkim Ronaldo. Że ludzie nie będą myśleli, że jestem wielki tylko z racji mojej postury i zasług. Od lat z różnych powodów nie miałem okazji grać od samego początku sezonu. Teraz czuję się świetnie przygotowany. Jestem przykładnym piłkarzem.

Trener Fabio Capello powiedział niedawno, że w Realu nie był pan wcale taki przykładny.

No to teraz już jestem. Capello niech sobie gada co chcę. Zresztą, powiedział też, jestem najwspanialszym piłkarzem z jakimkolwiek współpracował. Cóż, pracuję jak opętany, mam dodatkowe, wyczerpujące treningi. Chcę nadrobić stracony czas.






























Reklama