Przed przyjazdem do Polski, o naszej piłce wiedział niewiele. "Słyszałem tylko o Romanie Koseckim i oczywiście Janie Urbanie" - przyznaje. Okazuje się jednak, że o historii naszego kraju wie z pewnością więcej niż jego niektórzy koledzy z drużyny. "Znam ten pomnik. To pamiątka Powstania Warszawskiego" - mówi, kiedy spacerujemy razem po Starym Mieście. "Sporo czytałem o Polsce zanim trafiłem do Legii. Macie naprawdę piękną historię".

Astiza ściągnął do Warszawy dyrektor sportowy klubu z Łazienkowskiej Mirosław Trzeciak. "Inaki świetnie się czuje w Polsce. Kupił sobie przewodnik po najciekawszych miejscach w kraju. Jeździ, zwiedza i gołym okiem widać, że jest szczęśliwy" - mówi Trzeciak. "Jak tylko nie mamy treningu, pakuję się i jadę zobaczyć coś ciekawego. Byłem już dwa razy w Krakowie, w kopalni soli w Wieliczce, w Oświęcimiu" - wylicza Astiz.

W poprzednim sezonie Astiz występował w rezerwach klubu z Pampeluny. W czerwcu został nawet włączony do kadry pierwszego zespołu. "Hiszpania to inny świat. Mamy w lidze takie gwiazdy, jak Ronaldinho, czy Messi. Legia od początku miała być dla mnie przygodą i nie żałuję, że zdecydowałem się na przeprowadzkę" - mówi. Astiz nie uważa, że traci tu tylko czas, bo nasza piłka stoi przecież na dużo niższycm poziomie niż hiszpańska. "Macie kilku piłkarzy, którzy spokojnie poradziliby sobie i u nas: Iwański z Zagłębia Lubin, Wróbel z Bełchatowa, Cantoro, Kosowski, Dudka i Brożek z Wisły Kraków... To naprawdę nieźli piłkarze" - ocenia Astiz.

Były piłkarz Osasuny ma razem z kolegami jasny cel: zdobyć mistrzostwo Polski i przyczynić się do budowy "wielkiej Legii". "Nawet nie wiedziałem, że pobiliśmy klubowy rekord w ilości wygranych od początku sezonu. To miłe, że też tworzę historię Legii. Czuję się naprawdę potrzebny tej drużynie" - uśmiecha się Astiz. W duecie z Dicksonem Choto, Astiz tworzy w defensywie Legii zaporę nie do przejścia. To w głównej mierze dzięki świetnej grze stoperów, warszawski klub stracił w obecnych rozgrywkach zaledwie jedną bramkę. "Piłka to prosty sport. Już przed sezonem, na zgrupowaniu w Grodzisku, znalazłem z kolegami wspólny język. Kilku zwrotów po polsku już dawno się nauczyłem - agresywnie, koncentracja, albo Dickson, w prawo! - opowiada nam Astiz.

Pierwszy Hiszpan w historii polskiej ligi w wolnych chwilach ogląda spotkania ligowych rywali, albo... czyta książki o elektronice. "Studiuję automatykę na Uniwersytecie w Pampelunie. Nigdy nie wiadomo, co się będzie robić w przyszłości. Dla Hiszpanów wykształcenie jest bardzo ważne. Z pierwszej drużyny Osasuny na dziennych studiach jest pięciu zawodników, a w rezerwach aż ośmiu" - zdradza. Obrońca z Łazienkowskiej mieszka na jednym z najbardziej ekskluzywnych warszawskich osiedli "Marinie Mokotów", gdzie za sąsiadów ma m.in Wojciecha Szalę, Miroslava Radovocia i Martinsa Ekwueme. "Martins mieszka drzwi obok mnie, ale najczęściej spotykamy się na zakupach. Nie mam daleko na stadion, ale ostatnio na sparing z Jagiellonią jechałem prawie godzinę! Jest taka ulica o trudnej nazwie. Żwirki i Wigury. Tam ciągle są straszne korki" - żali się piłkarz.

Jeden z najlepszych obrońców w lidze to jeden z najbardziej towarzyskich piłkarzy w drużynie Jana Urbana. Często odwiedzają go znajomi z Pampeluny, niedawno do Polski przylecieli jego rodzice, a na stałe, razem z Inakim mieszka jego dziewczyna o baskijskim imieniu Irantzu. "Początkowo rodzice nie chcieli przyjechać do Polski. Ale powtarzałem im codziennie: "Ten kraj jest super! Poskutkowało. Odwiedzili mnie i przyznali mi rację. Z Irantzu jesteśmy parą już od sześciu lat, ale o ślubie na razie nie myślimy. W Hiszpanii ludzie nie spieszą się przed ołtarz tak jak w Polsce" - żartuje.

Hiszpan jest w Warszawie szalenie popularny. Kiedy rozmawiamy co chwila ktoś prosi go o autograf. Kibice pytali też, jak będzie w piątkowym meczu w Kielcach. "Spokojnie wygramy. Musimy poprawić rekord wygranych, bo bardzo chę mieć miejsce w historii Legii!"











Reklama