W przeciwieństwie do tego PZPN-owskiego, statut jest napisany profesjonalnie i nie będzie żadnych problemów z jego zatwierdzeniem przez wymiar sprawiedliwości - pisze "Fakt".

Tak powinni działać ludzie, którzy zarządzają polską piłką. Wystarczył tydzień, żeby przygotować profesjonalny statut PSPN i stworzyć Komitet Założycielski nowego stowarzyszenia piłkarskiego. Jako pierwszy pod dokumentem podpisał się kandydat na prezesa PSPN Roman Kosecki. Ci, którzy nie do końca dowierzali, że "Fakt" myśli na poważnie o zastąpieniu skompromitowanego PZPN, teraz nie mogą mieć już cienia wątpliwości. A to dopiero początek, bo inicjatywa teraz dopiero nabierze rozpędu!

W ciągu kilku dni statut PSPN znajdzie się w sądzie, który zadecyduje o rejestracji nowego stowarzyszenia. A wtedy rozpocznie się proces odbierania władzy w naszym futbolu betonowi z PZPN. Bo co to za związek, który od ponad roku nie potrafi skonstruować swojego statutu w ten sposób, żeby sąd mógł go bez jakichkolwiek przeszkód zarejetrować. A przecież tak jest w przypadku PZPN, którego statut nie ma od dłuższego czasu mocy prawnej, bo został zaskarżony przez stowarzyszenia piłki kobiecej i futsalu. I sąd na początku przyszłego tygodnia zadecyduje, czy jest on legalny.

Jeżeli okaże się, że sędziowie uznają, iż statut PZPN jest nieprawomocny, nie będzie sensu dalej oglądać się na PZPN. Tym bardziej że PSPN takich kłopotów z rejestracją swojej "konstytucji" mieć nie będzie. Wtedy do akcji musi wkroczyć Ministerstwo Sportu i odebrać status wiodącego związku piłkarskiego PZPN-owi. A później przekazać go naszemu PSPN-owi! A "Fakt" pokaże, że można działać tak, żeby w polskiej piłce było normalnie.





Reklama