Obaj panowie mocno się zapędzili. Tak naprawdę pan Alvarez Izqueirdo nie wpłynął na wynik spotkania. Fakt - nie zauważył kilku drobnych fauli w środku boiska na przewrażliwionych gwiazdkach z Madrytu, ale w niczym więcej nie zawinił. Bo czy można mieć do niego pretensje za to, że wyrzucił z boiska Sergio Ramosa? Obrońca przecież grał tak, jakby za złamanie kości któregoś z rywali obiecano mu przed meczem milion euro premii - pisze DZIENNIK.

Reklama

"Piłkarze Realu powinni poszukać winnych porażki w swoim gronie" - skomentował zachowanie rywali Luis Fabiano. Z nim akurat wypada się zgodzić. Przy obu bramkach Sevilli zawiedli bowiem zawodnicy odpowiedzialni za obronę. Gdy Seydou Keita uderzał pięknie z dystansu w 18. minucie, w jego pobliżu nie było ani jednego piłkarza królewskiego klubu. Kiedy 180 sekund później Frederic Kanoute wbiegał spokojnie w pole karne, Ramos i Fabio Cannavaro nie byli w stanie go dogonić. Nie dopilnowali też Fabiano, który spokojnie dobił strzał kolegi z ataku...

"Jedyna prawda o sobotnim wieczorze jest taka: byliśmy dziś wielcy, a Real słaby" - skomentował Manuel Jimenez. To nowy trener Sevilli. 43-latek, który ostatnie siedem sezonów przepracował jako szkoleniowiec drużyny rezerw. Po spektakularnym sukcesie media w Hiszpanii zachwycają się jego taktycznymi zdolnościami. Uważają, że dołączy niebawem do grona młodych-zdolnych trenerów z tego kraju, takich jak Quique Flores czy Marcelino. Sam Jimenez też nie grzeszy skromnością - "Jestem naprawdę dobry".