"Jestem za, bo wprowadzenie wykorzystania zapisu wideo jest metodą walki z korupcją. Kibic i sponsor płacą pieniądze i chcą uczciwych zasad rywalizacji. Inaczej kasa idzie w błoto" - mówi właściciel Dyskobolii Grodzisk Wlkp. Zbigniew Drzymała. I ma rację, bo kontrowersje związane z decyzjami sędziów można rozwiązać za pomocą nowoczesnej techniki. "Fakt" domaga się tego już od dawna!

23 października prezes PZPN Michał Listkiewicz wysłał do FIFA dokument stwierdzający gotowość naszego kraju do przystąpienia do programu pilotażowego, który pozwoliłby sporne sytuacje rozstrzygać za pomocą kamer umieszczonych na stadionie. "Raczej FIFA się nie zgodzi, żebyśmy testowali to w ekstraklasie. Ale będziemy o to walczyć. Już porozumieliśmy się z Canal+ w sprawie sprzętu potrzebnego do tego eksperymentu" - mówi Listkiewicz.

Na testowanie zapisu wideo w ekstraklasie prawdopodobnie nie wyrazi zgody International Board, czyli organ FIFA zajmujący się tworzeniem przepisów. Rada, składająca się aktualnie z 8 członków, powstała... 121 lat temu i jest bardzo konserwatywna w swoich działaniach. Jednak dopóki nie było nad tym głosowania, trzeba próbować przekonać radę do testowania systemu w ekstraklasie. "Musimy walczyć z błędami sędziów, by kibice nie czuli się oszukani. Mamy słabych arbitrów, więc powinni oni być wsparci środkami technicznymi" - twierdzi Drzymała.

"Już parę tygodni temu wysłaliśmy do UEFA otwarty list, w którym zwracamy się z prośbą o możliwość sprawdzenia w naszej ekstraklasie możliwości korzystania przez sędziów z zapisu wideo. Chodzi o to, by przez pomyłkę arbitra nie narażać się na stratę milionów, a nawet dziesiątków milionów złotych" - dodaje właściciel wicelidera ekstraklasy, Korony Kielce, Krzysztof Klicki. "Może się zdarzyć, że arbiter popełni błąd w meczu, który decyduje o mistrzostwie Polski lub spadku z ligi. Taki błąd kosztuje wtedy piłkarzy i nas bardzo dużo pieniędzy. Nie stać nas na to. Zapewnienie sędziemu podglądu jest dużo, dużo tańsze.

Na konferencji prasowej po meczu z Koroną Kielce prezes Dyskobolii wrócił do sprawy wykorzystania zapisu wideo. Dostało się FIFA - o której Drzymała powiedział, że jest najbardziej skorumpowaną organizacją na świecie! "Musiałem mocno zaatakować światową federację, bo inaczej nie byłoby takiego oddźwięku. Chciałem walnąć w stół. Może to jest jakiś sposób, by trafić do tych panów. Nie boję się kary. Myślę, że działacze światowej federacji dadzą się przekonać, że pionierski projekt można wprowadzić w Polsce, ale nie rozgrywkach juniorów czy niższych lig - tylko w I lidze. Bo to właśnie kluby ekstraklasy tracą na błędach sędziów najwięcej - nie awansując do europejskich pucharów czy spadając z ligi" - mówi Drzymała.

"Tu nie chodzi o to, czy czuję, że mój zespół skrzywdzono w sobotnim meczu w Grodzisku. Nie jest w tej chwili ważne, że Sikora był na spalonym, strzelając nam jedną z bramek, a co do karnego można mieć duże wątpliwości" - tłumaczy Klicki. "Raz zapis wideo zadziała na naszą korzyść, a raz przeciwko nam, ale ważna jest sprawiedliwość. I to, aby sędzia miał komfort podejmowania ważnych decyzji, by wyroki wydawał świadomie, a nie za sprawą jednego, chwilowego wrażenia. Siedząc w Grodzisku obok Zbigniewa Drzymały, rozmawialiśmy na ten temat. Sprawa listu do UEFA powróciła, gdy sędzia podyktował karnego dla Dyskobolii. Obaj czulibyśmy się lepiej, wiedząc, że widział tę sytuację dokładnie, że zapewniono mu wszystkie możliwości, by podjął dobrą decyzję".

W najbliższym czasie prezes Dyskobolii spotka się z Listkiewiczem, ale nie spodziewa się jakiegoś przełomu. "Bo z ostatnich wypowiedzi prezesa wyczytałem, że to element jego kampanii wyborczej. On obchodzi się z tą sprawą jak z jajkiem. Nie chce przede wszystkim sobie zaszkodzić" - dodaje Drzymała oraz potwierdza, że wielokrotnie rozmawiał też z działaczami europejskiej czy światowej federacji. "I wiem, że to najbardziej skorumpowana organizacja na świecie, ponieważ nie chce się poddać obiektywnemu osądowi i nie chce korzystać z takich obiektywnych instrumentów jak zapis wideo. Opowieści, że to by wydłużyło mecz o ileś sekund czy minut, to bzdury. Telewizja pokazałaby wtedy reklamy. A kibice chcą po prostu obiektywnego werdyktu".











Reklama