Jest pan najbardziej doświadczonym piłkarzem reprezentacji Polski. Odczuwa pan mimo wszystko nerwową atmosferę przed najważniejszym meczem reprezentacji od kilku lat?
Każdy mecz reprezentacji Polski jest bardzo ważny. Ale nie da się ukryć, że ten z Belgią będzie rzeczywiście wyjatkowy. Stawką tego spotkania jest przecież historyczny awans naszej drużyny narodowej do mistrzostw Europy. Przed nami jeszcze nikt tego nie dokonał. Dlatego zwycięstwo w Chorzowie jest dla nas na wagę złota.

Trener Leo Beenhakker przestrzega, że Belgia jest teraz zdecydowanie silniejszą drużyną niż wtedy, kiedy wygrywaliście z nią w Brukseli.
Pewnie że są mocniejsi, ale przecież my też jesteśmy lepszym zespołem niż jeszcze przed rokiem. Gdyby tak nie było, to przecież nie bylibyśmy teraz na pierwszym miejscu w grupie. Przez cały ten czas, od kiedy trenerem jest Leo Beenhakker, zrobiliśmy duże postępy. Tak jako drużyna, jak również indywidualnie.

Jeśli wygracie z Belgią w Chorzowie, wśród kibiców zapanuje wielka euforia.
Już raz miałem okazję coś takiego przeżywać na stadionie Śląskim, kiedy graliśmy z Norwegią mecz decydujący o awansie do mistrzostw w Korei i Japonii. Ale wtedy z gry w tym spotkaniu wykluczyła mnie czerwona kartka, którą wcześniej dostałem w wyjazdowym meczu z Armenią. Radość swoich kolegów obserwowałem więc tylko z trybun. Cieszyłem się, byłem później nawet na płycie boiska, ale to nie taka sama euforia, jak wtedy, gdy się gra w takim meczu.

Tym razem nic panu nie przeszkodzi zagrać z Belgią?
Co prawda odczuwam lekki ból golenia, ale to nie jest uraz, który mógłby mi przeszkodzić w grze. Zresztą do meczu z Belgią zdążę o nim zapomnieć. Poza tym ja przez te kontuzje, które dopadają mnie bardzo często, straciłem już parę ważnych meczów. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że będę zdolny do gry. Oczywiście, jeśli trener będzie mnie widział w składzie.

Bilety na spotkanie z Belgami chciało kupić ponad pół miliona kibiców. Takiego zainteresowania meczem polskiej drużyny narodowej nie było już dawno...
Rzeczywiście, to coś wspaniałego, że towarzyszy temu takie zainteresowanie. Najważniejsze, że stadion Śląski jest szczęśliwy dla reprezentacji Polski. O meczu z Norwegią już wspominałem. A przecież to tutaj zaczęła się nasza wspaniała passa także w obecnych eliminacjach. Wygrany mecz w Chorzowie z Portugalią odmienił wszystko. Od tamtej pory idzie nam już z górki.

A co jeśli nie wygramy z Belgami? W meczu z Serbami w Belgradzie to oni będą faworytem.
Dlaczego mamy nie wygrać? Nie mam zamiaru odkładać świętowania awansu do spotkania z Serbią w Belgradzie. Musimy załatwić sprawę w sobotę w Chorzowie. Bo jeśli nie, to rzeczywiście z Serbią w Belgradzie będzie bój na noże. Lepiej jechać tam ze spokojnym sercem i z awansem w kieszeni niż walczyć o wszystko.















Reklama