"Milan musi wygrać, a nam do szczęścia wystarczy remis. Tak czy inaczej jesteśmy faworytami, bo to my wygraliśmy trzy ostatnie derby i to my jesteśmy liderem ligi" - zapowiadał buńczucznie Roberto Mancini, trener Interu. Później tonował swoje wypowiedzi i dziennikarzom przekazał bardziej elegnacką wersję: "Derby to derby i nigdy nie można być pewnym wygranej. Nie możemy dać Milanowi rozwinąć skrzydeł. Interowi do zwycięstwa potrzebna jest równowaga - w ataku i obronie".

Reklama

Równowagi nie było. 75 tysięcy mediolanczyków na stadionie i ponad milion przed telwizorami przecierało oczy ze zdumienia kiedy Kaka z Pirlo i Ambrosinim rozbijali nieposkromioną w Italii pomoc Interu. Rossoneri grali z polotem, werwą i ambicją. Tak jakby w szatni zapomnieli o beznadziejnym sezonie, pełnym upokażających porażek. Tak jakby nie czytali gazet, w których Kace wypomina się lenistwo, a o kontuzjowanym Ronaldo pisze się tylko w kontekście kontaktów z transwestytami.

W pierwszej połowie goście jeszcze bronili korzystnego remisu, ale zaraz po przerwie nie wytrzymali naporu piłkarzy Ancelottiego. W pięć minut blok obronny Materazziego rozmontowali Kaka z Filippo Inzaghim. Najpierw podawał Brazylijczyk, a wykańczał strzałem głową Włoch, który siedem z swoich dziesięciu goli w tym sezonie uzbierał w czterech ostatnich meczach! Później Kaka przytomnie odnalazł się w polu karnym i nie dał szans Julio Cesarowi. Aż trudno uwierzyć, że zdobywca Złotej Piłki przed derbami pocił się z nerwów. "Od 2–3 lat nie potrafimy z nimi nawet zremisować. Kiedyś było inaczej, a teraz nasza przyszłość zależy od Interu" - mówił Kaka.

Po dwóch ciosach Milanu, gości było stać tylko na gola Julio Cruza. Mimo oblężenia bramki Kalaca (wyraźnie zawinił przy bramce Argentyńczyka), nie udało im się zmianić rezultatu.

Ludzie prezesa Interu Massimo Morattiego i Manciniego zamierzali świętować kolejne scudetto właśnie w tak wyjątkowym meczu, jak miejskie derby. Teraz muszą spoglądać za siebie, bo tuż za Interem przyczaiła się Roma. Rzymianie wygrali pewnie na wyjeździe z Sampdorią 3:0 i do nerazzurrich tracą tylko 3 pkt. W ostatnich dwóch kolejkach obrońcy tytułu grają u siebie ze Sieną i na wyjeździe z broniącą się przed spadkiem Parmą. Giallorossi podejmą Atalantę i polecą do Catanii.

Reklama

A co z Milanem? Dzięki porażce zdemobilizowanej Fiorentiny, wrócił wreszcie na czwarte miejsce, dające prawo gry w eliminacjach do Ligi Mistrzów.