Niedawno podczas treningu Górnika Pazdan zderzył się głowami z jednym z największych twardzieli polskiej ligi Tomaszem Hajtą. Chwilę potem młody zawodnik wstał i pobiegł dalej, podczas gdy jego starszy kolega jeszcze długo nie mógł dojść do siebie. "Ta sytuacja najlepiej obrazuje charakter Michała. To hojrak, który prezentuje podobny styl do Radosława Sobolewskiego. Tak jak zawodnik Wisły Kraków nigdy nie pęka i stanowi świetny pomost między ofensywnym pomocnikiem a stoperami" - opowiada asystent selekcjonera Bogusław Kaczmarek.

Reklama

Do tej charakterystyki wypada dodać, że Pazdan, podobnie jak Sobolewski, wykonuje w środku pola tytaniczną pracę. W spotkaniu Polska - Estonia przebiegł najwięcej ze wszystkich naszych graczy - 12,5 kilometra! Z wiślakiem łączy go też jeszcze jedno - również nie przepada za mediami. Po czwartkowej konferencji Beenhakkera nie odebrał ani jednego telefonu, nie odpisywał też na sms-y. Skromny chłopak z krakowskiej Nowej Huty najwyraźniej lubi ciszę i spokój.

"Dobrze, że Michał nie udziela wielkich wywiadów, w których pozuje na natchnionego piłkarza. Niech skupi się na trenowaniu, a nie na gadaniu. Ma nad czym pracować" - uważa kolega Pazdana z Górnika Jerzy Brzęczek. Co może poprawić zabrzanin? Fachowcy mówią, że grę głową, strzał i odbiór piłki. "Najważniejsze, że Michał zdaje sobie sprawę ze swoich wad. Dzięki temu będzie szedł do przodu" - uważa Kaczmarek. "Ten chłopak ma potencjał, by grać za parę sezonów w lidze niemieckiej lub angielskiej" - uzupełnia Brzęczek.

"Wie pan dlaczego Michał zrobi wielką karierę? Bo jest normalny. Nie chleje, nie chodzi na dziewczynki. To typ grzecznego chłopca co to zawsze trenował na sto procent, a przy tym uczył się wzorowo. Koledzy z osiedla nadali mu ksywę ksiądz" - opowiada "Dziennikowi" Kordian Wójs, drugi trener Hutnika Kraków, którzy przez osiem lat prowadził pomocnika Górnika.

Reklama

W Pazdana specjalnie nie wierzy za to Piotr Świerczewski. Jeden z najlepszych defensywnych pomocników reprezentacji Polski w historii mówi: "Leo powołał tego piłkarza za wcześnie. Owszem, gość wie o co chodzi na boisku, ale na razie jest to grajek co najwyżej na wymiar ligowy. Szczerze? Na tę chwilę jestem od niego lepszy. Tym bardziej boli mnie, że jadę na Euro 2008 tylko jako komentator, a nie piłkarz" - tłumaczy zawodnik Groclinu.

Świerczewski ma trochę racji - Pazdanowi brakuje przede wszystkim doświadczenia. Jeszcze rok temu Michał grał w zaledwie trzecioligowym Hutniku Kraków. Na początku tego sezonu występował głównie w Młodzieżowej Ekstraklasie. W pierwszej lidze zadebiutoiwał dopiero w siódmej kolejce. Nawet jeśli przyjmiemy, że jest to spory talent, to ciężko uwierzyć, iż przydałby się w tej chwili kadrze bardziej niż ograny Arkadiusz Radomski z Austrii Wiedeń.

"A ja tam w niego, wbrew niektórym, wierzę. To jest chłopak, który ma ogromną chęć odniesienia sukcesu, przeambitny. Ma buźkę anioła, a na boisku przemienia się w kilera" - podsumowuje Kaczmarek.

Michał Pazdan kontra Miroslav Klose? Kto wie, czy w czerwcu nie dojdzie do takiego pojedynku. Dwanaście miesięcy temu zabrzanin mógł zobaczyć napastnika Bayernu Monachium co najwyżej w telewizji lub gazecie, teraz być może będzie musiał wyłączyć go z gry w meczu o wszystko. Miał rację Georg Best, który mawiał, że piłka jest piękna dlatego, bo bywa kompletnie nieprzewidywalna i zaskakująca...