A było to tak. Po jednym z meczów Kapo spojrzał w stronę chłopca i rzucił mu kluczyki do swojego, wartego 30 tysięcy funtów, samochodu.

Chłopiec oniemiał, a potem nieśmiało odpowiedział, że prezent bardzo mu się podoba, ale... nie wie czy będzie mógł z niego skorzystać, bo nie stać go na ubezpieczenie tego auta. "Spokojnie. Będę ci go opłacał przez rok" - miał odpowiedzieć Kapo.

Reklama

Kiedy informacja o hojnym czynie Kapo ujrzała światło dzienne, menedżer klubu, Alex McLeish natychmiast zapytał swojego piłkarza, co ma zamiar zrobić z posiadłością w Turynie. Jednak Kapo - jak wyśledziły ciacha.net - rezydencji pozbyć się nie zamierza. A już na pewno nie za darmo.