Przygotowania do organizacji finału trwają w Moskwie już od wielu miesięcy. Rosjanie chcą aby impreza była zorganizowana perfekcyjnie. 70 czarterów z angielskimi kibicami będzie lądować na trzech lotniskach - Manchester na Domodiedowie, a Chelsea Wnukowie i Szeremietiewie, podobnie jak wszystkie VIP-y zaproszone na to spotkanie. Kibiców na lotniskach będzie pilnować 300 milicjantów, a przewozić do miasta 970 autobusów. Dla Anglików zarezerowano miejsca w 70 hotelach, które będą znajdować się pod stałą kontrolą milicyjną.

Reklama

Kibice z Wysp przylecą do Rosji bez wiz. Ich rolę spełniać będą bilety na finał. Razem z nimi do Moskwy przybędą też policjanci angielscy, którzy razem z milicjantami mają wyłapać notowanych wcześniej chuliganów. Stadion na Łużnikach też będzie specjalnie chroniony. Na meczu będzie 7 tysięcy funkcjonariuszy OMON-u. Cała moskiewska milicja postawiona jest w stan gotowości, aż do 23 maja, kiedy z Moskwy odlecą ostatni angielscy kibice.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii przygotowało dla kibiców specjalne ulotki, w których uczulają ich na pewne sytuacje. "Nie pozwólcie aby rosyjski alkohol zepsuł wam radość z oglądania finału" - ostrzegają urzędnicy MSZ. "Nie palcie i nie pijcie alkoholu na Placu Czerwonym - to wbrew prawu. Miejcie przy sobie zawsze paszport. Rosyjska milicja może legitymować was bez powodu na ulicach. Jeśli będą chcieli was aresztować, to proście o kontakt z brytyjską ambasadą. Pamiętajcie, że w moskiewskim metrze i w okolicach Placu Czerwonego grasują gangi kieszonkowców. Nie pijcie z nieznajomymi alkoholu niewiadomego pochodzenia" - apelują władze, ale wątpliwe, żeby kibice wzięli sobie ich rady do serca. Rosjanie przygotowali dla kibiców tyle atrakcji, że Anglikom trudno będzie się na nie nie skusić. W okolicach stadionu na Łużnikach powstaną dwa miasteczka dla kibiców obu zespołów, w których będzie można napić się piwa, zjeść coś, kupić pamiątki, posłuchać koncertów - czytamy w "Dzienniku".

Od wczoraj w Moskwie przebywają już bohaterowie środowego meczu piłkarze Manchesteru i Chelsea. Zawodnicy obu drużyn zapowiadają, że to właśnie oni wrócą do Anglii z pucharem.

"Chcemy wygrać niezależnie od tego, jaka będzie cena zwycięstwa" - mówił napastnik Chelsea, Didier Drogba. "Chcemy, żeby właściciel klubu Roman Abramowicz był z nas dumny. Dlatego wygramy mecz i podarujemy mu ten puchar. Finał gramy w jego rodzinnym kraju i wiemy, że byłby bardzo szczęśliwy gdybyśmy wygrali ten mecz" - zapowiedział Drogba.

Reklama

Obrońca Manchesteru Utd. Nemanja Vidić zaapelował do kibiców Spartaka Moskwa, żeby podczas meczu kibicowali jego drużynie. "Znowu z radością zagram na Łużnikach" - przyznał były obrońca Spartaka Moskwa. "Mam nadzieję, że kibice Spartaka pomogą naszym fanom w dopingu. Obiecuję, że w zamian zaprezentujemy atrakcyjny, ofensywny futbol".

Mecz z Chelsea będzie miał wyjątkowe znaczenie dla Ryana Giggsa. Walijczyk wystąpi w barwach MU po raz 759., bijąc tym samym klubowy rekord Bobby'ego Charltona. Reebok przygotował dla Giggsa specjalny model butów z liczbą 759.

"Ciężko gra się w meczach, w których cena za błąd może być tak wielka. Postaramy się jednak nie myśleć o tym, że możemy przegrać, ale od początku postawić na atak. To spotkanie będą oglądać miliony kibiców. Nie chcemy ich zawieść" - powiedział Giggs.