Wcześniej poważne kontuzje wyeliminowały z gry, co najmniej do końca pierwszej rundy, Sebastiana Małkowskiego, Lewona Hajrapetjana i Macieja Kostrzewę (urazy kolana) oraz Marko Bajicia, który zerwał ścięgno Achillesa. Po ostatnim wygranym 3:2 meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała lista kontuzjowanych piłkarzy powiększyła się o kolejne nazwiska.

Reklama

Bramkarz Bartosz Kaniecki złamał lewą rękę w łokciu i we wtorek przeszedł operację zespolenia kości, natomiast zdobywca pierwszego gola w spotkaniu z Podbeskidziem Grzegorz Rasiak ma problemy ze stawem skokowym. W dodatku środkowy obrońca Jarosław Bieniuk złamał w tym meczu nos. Problemy ze zdrowiem mają również Piotr Wiśniewski, Christopher Clark Qualembo i Andreu.

Po raz pierwszy w trenerskiej karierze zdarzyło mi się, aby w jednym spotkaniu dwaj moi zawodnicy opuścili boisko ze złamaniami. Mamy w zespole prawdziwy szpital. Mogę zażartować, że dzięki tym wszystkim urazom mogę przypomnieć sobie zdobytą na studiach wiedzę z anatomii i traumatologii - powiedział PAP trener Lechii Bogusław Kaczmarek.

Jeszcze nie wiadomo, w jakim składzie Lechia zagra w niedzielę przeciwko liderowi T-Mobile Ekstraklasy. Niewykluczone, że gdański szkoleniowiec będzie szerzej musiał sięgnąć po młodych zawodników.

Wszystko wskazuje na to, że Rasiak i Wiśniewski, którzy przechodzą rehabilitację, nie będą do mojej dyspozycji na spotkanie z Legią. Pod znakiem zapytania stoi również występ Andreu. Hiszpan nabawił się urazu w niedzielnym meczu III-ligowych rezerw i nie dotrwał do końca środowego treningu. W niedzielę będzie mógł natomiast zagrać Bieniuk, ale tylko w specjalnej masce, chroniącej złamany nos. Kontuzję wyleczył już 18-letni Łukasz Kacprzycki i być może w konfrontacji z warszawskim zespołem w 18-osobowej kadrze znajdzie się nawet pięciu nastolatków - podsumował Bogusław Kaczmarek.

Reklama

Niedzielne spotkanie z Legią nie cieszy się jednak rekordowym zainteresowaniem gdańskich kibiców. Do tej pory najwyższą frekwencję zanotowano na meczu ze Śląskiem Wrocław - 21 października na PGE Arenie Gdańsk zasiadło 19415 widzów.

Po dotychczasowej dystrybucji wejściówek można zaryzykować stwierdzenie, że nie uda nam się przekroczyć granicy 20 tysięcy widzów i poprawić frekwencji z meczu ze Śląskiem. Poza tym ze sprzedaży odpada właściwie czwartek. W tym dniu będzie można nabyć bilet tylko przez internet, a nasi fani niezbyt chętnie korzystają z tej możliwości. W dodatku na niedzielnym spotkaniu nie będzie zorganizowanej grupy sympatyków Legii - wyjaśnił rzecznik prasowy gdańskiego klubu Michał Lewandowski.