Żółta kartka - Zagłębie Lubin: Arkadiusz Woźniak. Korona Kielce: Dmitrij Wierchowcow, Bartosz Rymaniak.
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 5 073.
Zagłębie Lubin: Martin Polacek - Jakub Tosik, Maciej Dąbrowski, Jarosław Jach, Dorde Cotra (74. Daniel Dziwniel) - Krzysztof Janus, Jarosław Kubicki, Łukasz Piątek (53. Adrian Rakowski), Jan Vlasko, Arkadiusz Woźniak - Krzysztof Piątek (59. Michal Papadopulos).
Korona Kielce: Michal Peskovic - Bartosz Rymaniak, Dmitrij Wierchowcow (46. Elhadji Pape Diaw), Radek Dejmek, Ken Kallaste - Vladislavs Gabovs, Rafał Grzelak, Mateusz Możdżeń, Nabil Aankour, Serhij Pyłypczuk (56. Vanja Markovic) - Łukasz Sekulski (68. Michał Przybyła).
Lepszego początku ligowego sezonu nie mógł sobie nikt wymarzyć. Minęło bowiem zaledwie 50 sekund a Zagłębie prowadziło już 1:0. Po zagraniu Krzysztofa Janusa piłka tak odbiła się od obrońców Korony, że wylądowała pod nogami Łukasza Piątka, który nie miał problemu z pokonaniem Michała Peskovica.
Po stracie gola goście rzucili się do odrabiania strat i zdołali nawet wypracować sobie dwie bramkowe sytuacje. Po uderzeniu z rzutu wolnego Mateusza Możdżenia wydawało się nawet, że piłka wpadła do bramki, ale trafiła jednak w boczną siatkę.
Podopieczni trenera Piotra Stokowca przetrzymali napór rywali i sami ruszyli ponownie do ataków. Ponieważ obrona Korony spisywała się katastrofalnie, wypracowywanie sobie kolejnych sytuacji bramkowych przychodziło im z dużą łatwością. Przy golu na 3:0 Zagłębie wręcz ośmieszyło defensywę rywali. Lubinianie chcieli pomysłowo rozegrać rzut wolny, ale zabrakło im dokładności. Mimo wszystko Arkadiusz Woźniak zdołał wstrzelić piłkę w pola karne, a tam przy biernej postawie gości Maciej Dąbrowski trafił z kilku metrów do siatki.
Wcześniej na 2:0 gola z rzutu karnego, który został podyktowany za faul na Krzysztofie Piątku, zdobył Janus. Po półgodzinie było już 4:0, a do siatki, ponownie przy bierności obrony Korony, trafił strzałem głową Krzysztof Piątek. Trener Stokowiec pokazał swoim piłkarzom, aby cofnęli się na własną połowę i oddali inicjatywę gościom.
W drugiej połowie spotkanie się wyrównało. Zagłębie wyraźnie grało wolniej, jakby oszczędzając siły na czwartkowy pojedynek w eliminacjach Ligi Europejskiej z Partizanem Belgrad. Korona też nie forsowała tempa i co prawda szukała szans na honorowego gola, ale przede wszystkim starała się nie stracić kolejnych. To powodowało, że długimi momentami z boiska wiało nudą.
Ciekawie zrobiło się właściwie po przerwie tylko raz. Po dośrodkowaniu w pole karne Michał Przybyła zdołał uwolnić się od obrońców i uderzył głową. Kiedy wydawało się, że piłka wpadnie do siatki, fantastyczną robinsonadą popisał się Martin Polacek.