Pierwszy kwadrans był bardzo wyrównany, gra toczyła się głównie w środku pola i żadnej z drużyn nie udało się zagrozić bramce rywali. Sygnał do ataku dał Śląsk. Po dośrodkowaniu bardzo aktywnego Dorde Contry w dogodnej sytuacji znalazł się Marcin Robak, ale uderzał z ostrego kąta i nie trafił do siatki. Chwilę później na uderzenie z dystansu zdecydował się Arkadiusz Piech i piłka o centymetry minęła bramkę strzeżoną przez Arkadiusza Malarza.

Reklama

Przyjezdni w tym okresie szukali szans głównie w kontratakach i po jednym z nich mogli zdobyć bramkę. Po szybkiej wymianie podań w dogodnej sytuacji znalazł się Jarosław Niezgoda, ale w ostatniej chwili jeden z obrońców gospodarzy zdołał mu wybić piłkę spod nóg.

Kolejne minuty wyglądały tak samo – Śląsk był przy piłce, atakował, a Legia cofnięta na własną połowę kontratakowała. Kiedy wydawało się, że jeżeli już ktoś zdobędzie gola, będą to wrocławianie, cios zadali przyjezdni. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego obrońcy Śląska liczyli, że piłkę złapie Jakub Wrąbel. Młody bramkarz się jednak zawahał, co wykorzystali goście. Armando Sadiku dopadł do piłki, dograł do Niezgody, a ten trafił do siatki.

Reklama

Chwilę później mogło być 1:1. W polu karnym Legii najlepiej odnalazł się Robak, ale piłka po jego strzale wylądowała na poprzeczce.

Po zmianie stron obraz gry się niewiele zmienił. Nadal Śląsk był częściej przy piłce, ale goście, w przeciwieństwie do pierwszej połowy, wyżej podchodzili pod rywali i nie oddawali tak łatwo pola.

Wrocławianie atakowali, lecz ich akcjom brakowało albo ostatniego podania, albo na drodze stawał Malarz. Tak jak to było po potężnym strzale Michała Chrapka, kiedy bramkarz gości w ekwilibrystyczny sposób wybił piłkę jedną ręką.

Reklama

Chwilę później ponownie jeden z zawodników gospodarzy uderzył zza pola karnego i piłka trafiła w Adama Hlouska. Wrocławianie zaczęli protestować, że obrońca Legii zagrał ręką. Sędzia chwilę się wahał, ale ostatecznie wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Robak i nie dał szans Malarzowi.

Goście po stracie gola próbowali zagrać odważniej i bardziej ofensywnie, ale ich akcje były wolne i brakowało im dokładności. Groźniejszy nadal był Śląsk i swoją przewagę potwierdził drugim golem. Łukasz Madej doskonale dośrodkował z prawej strony na głowę Robaka, który strzałem z bliska po raz drugi pokonał w sobotę bramkarza przyjezdnych.

Legia próbowała jeszcze odwrócić losy spotkania, ale poza strzałem Niezgody w środek bramki, nic więcej nie zdziałała. To Śląsk mógł podwyższyć prowadzenie, ale po indywidualnej akcji Cotra z pola karnego fatalnie przestrzelił.

Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Jarosław Niezgoda (36), 1:1 Marcin Robak (62-karny), 2:1 Marcin Robak (68-głową)
Żółta kartka – Legia Warszawa: Adam Hlousek
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Widzów: 24 086
Śląsk Wrocław: Jakub Wrąbel – Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Igors Tarasovs, Dorde Cotra – Łukasz Madej (69. Kamil Vacek), Michał Chrapek, Arkadiusz Piech (79. Dragoljub Srnic), Sito Riera, Robert Pich – Marcin Robak (90+1. Daniel Łuczak)
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz – Artur Jędrzejczyk, Inaki Astiz, Michał Pazdan, Adam Hlousek (86. Krzysztof Mączyński) – Michał Kopczyński (77. Dominik Nagy), Tomasz Jodłowiec, Cristian Pasquato (66. Sebastian Szymański), Thibault Moulin - Jarosław Niezgoda, Armando Sadiku.