Mecz Śląska z Legią zapowiadał się na jedno z wydarzeń kolejki. Wprawdzie wrocławski zespół przed tą serią był dziewiąty, ale podopieczni Tadeusza Pawłowskiego grali ostatnio bardzo skutecznie. Pokonali kolejno Piasta Gliwice u siebie 4:1, w Pucharze Polski drugoligową (trzeci poziom) Olimpię Elbląg na wyjeździe 3:0, a w miniony poniedziałek ówczesnego lidera Jagiellonię na jej stadionie aż 4:0.

Reklama

W sobotę nie sprostali jednak obrońcom tytułu. Stracili bramkę w 34. minucie po golu Portugalczyka Cafu, a od 61. minuty ich sytuacja była jeszcze trudniejsza, bowiem czerwoną kartkę za faul zobaczył Arkadiusz Piech. Wrocławianie do końca próbowali odrobić straty, ale goście byli bezbłędni w obronie i nie dali sobie odebrać trzech punktów.

Łącznie mają ich 21, podobnie jak pierwsza w tabeli Lechia. Gdańszczanie długo pozostawali niepokonani w ekstraklasie, ale w trzech poprzednich meczach zdobyli tylko jeden punkt. W sobotę wrócili na zwycięską ścieżkę, gładko wygrywając z beniaminkiem z Sosnowca 4:1.

Reklama

Dwie bramki - pierwszą i ostatnią w meczu - zdobył Patryk Lipski. Oprócz niego trafienia dla gospodarzy zaliczyli Jarosław Kubicki i Portugalczyk Flavio Paixao z rzutu karnego, a dla sosnowiczan - francuski napastnik Vamara Sanogo. Dla Paixao to siódme trafienie w obecnych rozgrywek, a dla Sanogo - szóste.

"Wygrał zespół zdecydowanie lepszy. Lechia to bardzo dojrzała drużyna, która potrafi wykorzystać każdy błąd i nieprzypadkowo jest tak wysoko w tabeli. My mamy swoje problemy. Jesteśmy beniaminkiem, który zbyt łatwo traci bramki" - przyznał trener gości Dariusz Dudek.

Reklama

Jego zespół z dorobkiem siedmiu punktów spadł na ostatnie miejsce w tabeli, ustępując gorszym bilansowi bramek Cracovii, która gra w niedzielę z lokalnym rywalem Wisłą.

Emocji nie było także w pierwszym sobotnim meczu. Coraz lepiej prezentująca się jesienią Pogoń Szczecin pokonała u siebie Wisłę Płock aż 4:0. Bramki zdobyli kolejno: Kamil Drygas, Sebastian Kowalczyk, Adam Buksa i Dawid Błanik.

"Portowcy" po fatalnym początku, gdy zajmowali nawet ostatnie miejsce, odnieśli w sobotę trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu i w tabeli awansowali na dziewiątą pozycję (13 pkt).

Obecną serię rozpoczęły piątkowe mecze Miedzi Legnica z trzecim w tabeli Piastem Gliwice i Górnika Zabrze z Lechem Poznań. Oba zakończyły się wynikami 2:2. Zwraca uwagę postawa "Kolejorza", który przegrywał w Zabrzu już 0:2, ale zdołał doprowadzić do remisu.

Ozdobą spotkania był jednak piękny gol po strzale z daleka pomocnika Górnika Szymona Żurkowskiego, wracającego do wysokiej formy po kontuzji.

Najbliższa kolejka, z uwagi na zgrupowania i mecze reprezentacji narodowych, zakończy się już w niedzielę.

Tego dnia ciekawie zapowiada się wspomniane starcie dwóch krakowskich zespołów - przedostatniej obecnie Cracovii z Wisłą. Jeszcze niedawno faworytem byłaby "Biała Gwiazda", ale zespół Macieja Stolarczyka dostał zadyszki. Wiślacy przegrali dwa poprzednie mecze ekstraklasy, odpadli również w 1/32 finału Pucharu Polski. W tabeli niedawny lider zajmuje obecnie szóstą lokatę.

W innych niedzielnych spotkaniach Arka Gdynia podejmie Zagłębie Lubin, a Korona Kielce - w rywalizacji zespołów mających koszulki w podobnych barwach - zmierzy się z Jagiellonią.

Ekipa z Białegostoku będzie chciała zrehabilitować się za wysoką porażkę ze Śląskiem u siebie, ale czeka ją niełatwe zadanie. Zajmujący piąte miejsce kielczanie notują ostatnio w ekstraklasie dobre wyniki, wygrali dwa poprzednie mecze.