„Było super, chłopaki!” – skandowali w nocy z niedzieli na poniedziałek po zakończeniu meczu kibice, którzy oglądali spotkanie w restauracjach albo na wielkich telebimach w różnych miejscach Budapesztu. Niektóre ulice stolicy, podobnie jak po poprzednich meczach, zostały zablokowane przez świętujących fanów. Kierowcy klaksonami wiwatowali na cześć reprezentacji, śpiewano i klaskano w dłonie.

Reklama

Trener Bernd Storck pogratulował piłkarzom występu. „Z pierwszej połowy nie byłem zadowolony, nie graliśmy tak odważnie jak wcześniej, w dodatku straciliśmy gola z rzutu wolnego. Podczas przerwy poprosiliśmy piłkarzy o odważniejszą grę i byliśmy bliżsi wyrównania, z tej części meczu mogę już być zadowolony. Pod koniec trzeba było bardziej ryzykować, co wykorzystała belgijska drużyna, ale walczyliśmy do końca i gratuluję swojej drużynie” – oświadczył.

Węgierski Związek Piłki Nożnej zorganizował w poniedziałek wieczorem spotkanie z członkami reprezentacji na placu Bohaterów w Budapeszcie.

Piłkarze zgodnie są zdania, że mogą pożegnać się z mistrzostwami z podniesioną głową. „Udowodniliśmy, że mamy drużynę, na której można budować” – oświadczył pomocnik Gergoe Lovrencsics, który na co dzień gra w Lechu Poznań.

„Oczywiście lepiej by wyglądało, gdybyśmy przegrali 0:2 zamiast 0:4, ale z powodu wczesnego strzelenia nam gola przez cały mecz goniliśmy za wynikiem. A mógł być nawet remis, bo po pierwszym golu mieliśmy sytuacje” – oświadczył Adam Nagy.

Reklama

Węgierska reprezentacja grała na Euro po raz pierwszy od 44 lat i skończyła rozgrywki grupowe na pierwszym miejscu. Już po dwóch pierwszych meczach w fazie grupowej Strock oznajmił, że gdyby ktoś mu powiedział, iż jego zespół zdobędzie 4 punkty, to by nie uwierzył (ostatecznie Węgry zdobyły w grupie 5 punktów).

Węgierska agencja MTI podała w poniedziałek, że drużyna otrzyma za swój występ 11,5 mln euro.