O porażce Zagłębia w dwumeczu z SonderjyskE zadecydował pierwszy pojedynek, a właściwie pierwsza jego połowa, którą goście wygrali 2:1. Zespół z Lubina w rewanżu optycznie przeważał przez większa część spotkania, ale nie zdołał odrobić strat.

Początek spotkania w wykonaniu jedenastki z Lubina nie był pomyślny, bo już w drugiej minucie mogli stracić gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego obrońcy Zagłębia nie upilnowali Marca Del Hende i tylko świetnej paradzie Martina Polacka, który zdołał zatrzymać piłkę na linii bramkowej, zawdzięczali, że nie stracili gola.

Reklama

Podopieczni trenera Piotra Stokowca dopiero po kwadransie uporządkowali grę, potrafili wymienić kilka podać w środku pola i zaczęli przejmować inicjatywę. Gospodarze zostali zepchnięci na własną połowę i mieli problemy nie tylko z przedostaniem się pod pole karne Zagłębia, ale nawet z wyjściem z własnego pola karnego.

W 22. minucie po rzucie rożnym piłka trafiła do Dorde Cotry. Rywale nie kwapili się, by zaatakować Serba, więc ten podciągnął lewą stroną i dośrodkował do zamykającego akcję Lubomira Guldana, a Słowak mocnym uderzeniem trafił do siatki. W tym momencie Zagłębie wypełniło połowę zadania, bo po porażce na własnym stadionie 1:2 w pierwszym meczu, aby awansować do kolejnej rundy musiało strzelić w Danii dwa gole.

Reklama

Po zdobyciu bramki lubinianie nadal przeważali, ale nie szturmowali bramki rywali, tylko spokojnie szukali swoich szans. Gospodarze natomiast próbowali kontratakować, lecz ich akcjom brakowało dokładności i do tego dobrze pilnowany był szwedzki pomocnik Simon Kroon, który w pierwszym pojedynku był motorem napędowym akcji SonderjyskE.

Druga połowa zaczęła się od ładnej akcji Filipa Starzyńskiego, chwilę później szansę na gola miał Del Hende, a następnie przez długie minuty żadnej z drużyn nie udało się poważniej zagrozić bramce rywali. Na boisku nie brakowało za to ostrej walki, ale gra toczyła się głównie w środku pola.

Miejscowi liczyli głównie na długie podania i stałe fragmenty gry. I właśnie po jednym z nich doprowadzili do remisu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najlepiej do piłki wyskoczył Marc Pedersen i strzałem głową nie dał szans Polackowi. W tym momencie Zagłębie, aby awansować musiało zdobyć dwa gole, ale tylko jednego, aby doprowadzić do ewentualnej dogrywki.

Reklama

Lubinianie odważniej podeszli pressingiem pod rywali i uzyskali zdecydowaną przewagę. Angażując się w ataki narażali się jednak na kontry i po jednej z nich Kroon powinien zdobyć drugiego gola, ale w idealnej sytuacji trafił w Polacka. W odpowiedzi Słowak Jan Vlasko świetnie przedarł się prawą stroną i dograł do czeskiego rezerwowego Michala Papadopulosa, ale w ostatniej chwili bramkarz gospodarzy wygarnął piłkę.

Najlepszą okazję na gola dającego dogrywkę miał minutę przed końcem regulaminowego czasu Guldan. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka przedostała się na dalszy słupek, gdzie stał zupełnie niepilnowany obrońca Zagłębia, ale trafił w słupek. Mimo iż arbiter doliczył aż pięć minut, polskiej drużynie nie udało się już poważniej zagrozić bramce rywali i w ten sposób zakończyła przygodę z europejskimi pucharami.

SonderjyskE - KGHM Zagłębie Lubin 1:1 (0:1).
Bramki: 0:1 Lubomir Guldan (22), 1:1 Marc Pedersen (65-głową).
Żółta kartka – SonderjyskE: Mikael Uhre; KGHM Zagłębie Lubin: Lubomir Guldan, Jan Vlasko.
Sędzia: Tamas Bognar (Węgry).
Widzów: 4795.
Pierwszy mecz - 2:1 dla SonderjyskE.
Awans - SonderjyskE.