Paryżanie stanęli przed trudnym zadaniem w rywalizacji z obrońcami trofeum. Nie dość, że w lutym przegrali w Madrycie 1:3, to na dodatek wystąpili bez kontuzjowanego Brazylijczyka Neymara, który musi pauzować około trzech miesięcy.

Przed rewanżem piłkarze gospodarzy prosili o wsparcie swoich kibiców. "Oni dają nam siłę. Postaramy się dla nich zwyciężyć" - mówił brazylijski defensor PSG Dani Alves.

Na trybunach pojawił się ogromny transparent z napisem "Ensemble on va le faire", czyli "razem to zrobimy".

Reklama

Spotkanie poprzedziła minuta ciszy dla uczczenia pamięci 31-letniego kapitana Fiorentiny Davide Astoriego, który nagle zmarł w niedzielę. Zgodnie z decyzją UEFA podobnie będzie na wszystkich spotkaniach Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej w tym tygodniu.

Reklama

Paryżanie przed spotkaniem z Realem wygrali w tym sezonie wszystkie mecze na Parc de Princes, z reguły bardzo wysoko. Łącznie odnieśli u siebie 19 zwycięstw (licząc wszystkie rozgrywki), strzelając średnio po cztery gole.

We wtorek poprzeczka zawisła jednak bardzo wysoko. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że na ławce rezerwowych gości rozpoczęli mecz wracający po kontuzjach pomocnicy Toni Kroos (wszedł w 71. minucie) oraz Luka Modric.

W pierwszej połowie przewagę mieli paryżanie, ale to rywale stwarzali groźniejsze sytuacje. W 18. minucie strzał Sergio Ramosa świetnie obronił Alphonse Areola. Dwadzieścia minut później dogodną okazję miał Karim Benzema, ale bramkarz PSG znów nie dał się zaskoczyć.

Reklama

W odpowiedzi strzał z ostrego kąta Kyliana Mbappe obronił Keylor Navas.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Realu. W 51. minucie po stracie piłki przez Alvesa i dośrodkowaniu z lewej strony Lucasa Vazgueza bramkę głową zdobył Cristiano Ronaldo. To dwunaste trafienie Portugalczyka w obecnej edycji Ligi Mistrzów (prowadzi w klasyfikacji obecnego sezonu oraz wszech czasów).

Ponadto słynny piłkarz strzelił gola w dziewiątym z rzędu meczu Ligi Mistrzów.

W 66. minucie sytuacja paryżan stała się jeszcze trudniejsza. Drugą żółtą (za gwałtowne protesty) i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył włoski pomocnik Marco Veratti.

Po chwili Real był blisko podwyższenia wyniku, ale Marco Asensio trafił w słupek.

Kilkadziesiąt sekund później paryżanie wyrównali po niecodziennej sytuacji. W zamieszaniu podbramkowym piłka odbiła się od Urugwajczyka Edinsona Cavaniego i wpadła do siatki.

Na więcej osłabionych gospodarzy nie było stać. W 80. minucie emocje praktycznie się skończyły. Bramkę na 2:1 dla gości zdobył Brazylijczyk Casemiro. Piłka po jego uderzeniu odbiła się od obrońcy rywali i zmyliła golkipera paryskiego zespołu.

"Bez cudu dla PSG" - napisała krótko po meczu agencja AFP.

Z Francuzów powody do radości mogli mieć tylko ci, którzy pracują obecnie dla Realu Madryt. Na przykład Karim Benzema - doświadczony napastnik uświetnił awansem swój jubileusz. We wtorek rozegrał setny mecz w Lidze Mistrzów.

Prowadzeni przez jego rodaka Zinedine'a Zidane'a "Królewscy" są pierwszą drużyną, która obroniła trofeum w Lidze Mistrzów (czyli od sezonu 1992/93). W obecnej edycji prestiżowa Champions League jest dla nich tym ważniejsza, że w hiszpańskiej ekstraklasie praktycznie nie mają już szans zdobycia mistrzostwa. Do prowadzącej Barcelony tracą aż 15 punktów.

W drugim wtorkowym rewanżu 1/8 finału LM, zgodnie z przewidywaniami, nie było emocji. Liverpool w lutym wygrał na wyjeździe z FC Porto aż 5:0, więc spotkanie w Anglii było praktycznie formalnością.

Trener "The Reds" Juergen Klopp zapowiadał, że zamierza grać mocnym składem. Nawet mimo faktu, że jego zespół już 10 marca czeka trudny ligowy mecz na wyjeździe z Manchesterem United.

We wtorek wystawił m.in. czołowych graczy - Senegalczyka Sadio Mane i Brazylijczyka Roberto Firmino, a na ostatni kwadrans wszedł na boisko prezentujący ostatnio znakomitą formę Egipcjanin Mohamed Salah. Kibice nie zobaczyli jednak goli.

Emocji nie powinno zabraknąć natomiast w środowym meczu Tottenhamu Hotspur z Juventusem Turyn, zespołem Wojciecha Szczęsnego. We Włoszech było 2:2, choć "Stara Dama" prowadziła po dziewięciu minutach już 2:0.

Spotkanie na Wembley w Londynie poprowadzi Szymon Marciniak.

Drugi środowy mecz, także w Anglii, to starcie zdecydowanego lidera Premier League Manchesteru City z FC Basel. Podopieczni Pepa Guardioli zwyciężyli w Szwajcarii aż 4:0, więc chyba mogą powoli myśleć o kolejnej rundzie.

Pozostałe rewanże 1/8 finału odbędą się 13 i 14 marca. Wówczas m.in. Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego spotka się na wyjeździe z Besiktasem Stambuł, z którym u siebie wygrał aż 5:0. Polski napastnik strzelił wówczas dwa gole - w 79. i 88. minucie, ustalając wynik.

Finał obecnej edycji LM zaplanowano na 26 maja w Kijowie.