W 2016 i na początku 2017 roku stołeczni mieli serię 40 meczów bez porażki - najdłuższą w historii hiszpańskiego futbolu. Zakończyła się ona 15 stycznia, gdy "Królewscy" ulegli Sevilli 1:2 w ekstraklasie.

Trzy dni później zaskoczenie było jeszcze większe - Real przegrał u siebie z Celtą Vigo w pierwszym spotkaniu 1/4 finału Pucharu Króla. W środowym rewanżu tylko zremisował z tym rywalem 2:2 i odpadł z rozgrywek.

Reklama

Trener Zinedine Zidane zaprzecza jednak, aby jego zespół zmagał się z jakimkolwiek kryzysem.

"Patrząc na styl, w jakim graliśmy, nie mam powodu by mieć pretensje do swoich zawodników. Jeśli gra się źle i nie zasłuży się na awans - to co innego. Ale tym razem nie ma kogo winić. Wszyscy robili co mogli, pokazali charakter. Szkoda, że nie udało nam się osiągnąć tego, co chcieliśmy" - powiedział Francuz na pomeczowej konferencji prasowej.

Reklama

Real wciąż ma szansę na dwa ważne trofea - w 1/8 finału Ligi Mistrzów zmierzy się z Napoli, natomiast w ekstraklasie zajmuje pierwsze miejsce z punktem przewagi nad Sevillą i dwoma nad Barceloną, mimo że rozegrał o jedno spotkanie mniej od tych rywali.

"Ostatnio nie wykorzystujemy swoich szans, ale to się zmieni. Będziemy nad tym ciężko pracować. Nie potrafię powiedzieć, co się stało, ale nie jestem ani zły, ani zaniepokojony. Taki jest futbol" - dodał Zidane.

W poprawie wyników na pewno nie pomaga Realowi fakt, że coraz dłuższa jest lista kontuzjowanych piłkarzy. Urazy szczególnie dotknęły piłkarzy defensywnych. Wprawdzie w niedzielę (początek meczu w Madrycie o 20.45) do składu może wrócić Francuz Raphael Varane, ale wciąż pauzują Brazylijczyk Marcelo, Portugalczyk Pepe i Dani Carvajal. Ponadto z urazami zmagają się Chorwat Luka Modric, Kolumbijczyk James Rodriguez i Walijczyk Gareth Bale.

Reklama

Real Sociedad nie jest w tym sezonie łatwym przeciwnikiem. Jest piąty w tabeli i ma 35 punktów, podobnie jak czwarte Atletico Madryt. To oznacza, że wciąż liczy się w walce o awans do Ligi Mistrzów. Do lidera zespół z San Sebastian traci osiem "oczek".

Na zespół z Kraju Basków liczy wicelider Sevilla, który zdobył komplet punktów w pięciu ostatnich kolejkach, w tym właśnie i z Realem Madryt, i z Realem Sociedad. W niedzielę o 16.15 Andaluzyjczycy zmierzą się na wyjeździe z Espanyolem Barcelona.

W innej konfrontacji na linii Sewilla - Barcelona, broniąca tytułu FC Barcelona już w południe zagra na stadionie rywala z Betisem. Katalończycy od 1 listopada przegrali tylko jeden mecz - z Athletic Bilbao 1:2 w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Pucharu Hiszpanii. Później jednak odrobili stratę i awansowali do kolejnej rundy, a po czwartkowym zwycięstwie nad Realem Sociedad 5:2 dostali się także do półfinału.