Zespół trenera Pepa Guardioli miał przed tą kolejką 10 punktów, tylko o dwa więcej od niepokonanego dotychczas Watfordu. W sobotę różnica w umiejętnościach i potencjale obu ekip uwidoczniła się w pełni.

Bohaterem meczu okazał się Sergio Aguero, który popisał się hat-trickiem. Argentyński napastnik, który w poprzednich rozgrywkach zawodził i pod koniec sezonu głośno było o jego możliwym odejściu, jest teraz z pięcioma trafieniami nie tylko najlepszym strzelcem City, ale i całej ligi.

Reklama

Pozostałe gole dla gości zdobyli Brazylijczyk Gabriel Jesus, Argentyńczyk Nicolas Otamendi (głową) i tuż przed końcowym gwizdkiem Raheem Sterling z rzutu karnego, którego "oddał" mu Aguero, co potwierdził na konferencji po meczu Guardiola.

>>>Watford - Man City 0:6. Zobacz gole

"To był nasz dobry występ, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w środku tygodnia graliśmy w Holandii w Lidze Mistrzów. Jako zespół zaprezentowaliśmy się naprawdę nieźle" - przyznał szkoleniowiec "The Citizens", którego zawodnicy są w ostatnich dniach w świetnej dyspozycji. Przed tygodniem zaaplikowali pięć bramek Liverpoolowi, a później w Rotterdamie pokonali Feyenoord 4:0 w LM.

Reklama

W niedzielę punktami z City może się zrównać ich lokalny rywal - United. "Czerwone Diabły" podejmą Everton, a oczy większości kibiców będą zwrócone na Wayne'a Rooneya. Prawie 32-letni piłkarz trafił do Manchesteru z Evertonu w 2004 roku. Przez 13 lat zapracował na miano legendy klubu - w 559 występach w jego barwach uzyskał 253 gole, co czyni go najlepszym strzelcem w historii United. Latem tego roku zdecydował się na powrót do rodzinnego miasta, gdyż w ekipie trenera Jose Mourinho nie miałby raczej szans na regularną grę.

Pomocnik zespołu z Manchesteru Juan Mata przyznał, że zobaczyć Rooneya w koszulce innego klubu będzie czymś dziwnym. "Rozumiem jednak, że wspólnie z działaczami podjął decyzję o powrocie do Evertonu i szanuję to. Na pewno w niedzielę zostanie przywitany tak, jak na to zasługuje" - zaznaczył Hiszpan.

Reklama

Po raz pierwszy przeciw niedawnym kolegom zagra nie tylko Rooney, ale i Romelu Lukaku. 24-letni Belg, który zdobył dla Evertonu w Premier League 68 goli, od lipca jest postrachem rywali United. Trafił tam za 75 mln funtów i szybko zaczął się spłacać, strzelając gole w ekstraklasie i Lidze Mistrzów.

Drugie z rzędu niepowodzenie na krajowym podwórku (po 0:5 z City) odnotował Liverpool, bo tak trzeba ocenić remis na własnym stadionie z Burnley 1:1. Goście prowadzili po strzale Scotta Arfielda w 27., a trzy minuty później wyrównał Egipcjanin Mohammed Salah.

Po raz pierwszy w tym sezonie w podstawowym składzie znalazł się Brazylijczyk Philippe Coutinho, który latem był bliski przejścia do Barcelony. Zabrakło natomiast zawieszonego za czerwoną kartkę Senegalczyka Sadio Mane, najlepszego strzelca "The Reds".

"Jestem zły z wyniku, ale zadowolony z gry. Oddaliśmy 35 strzałów, mieliśmy siedem dogodnych okazji, ale zdobyliśmy tylko jednego gola" - skomentował niemiecki menedżer Liverpoolu Juergen Klopp.

Liverpool z ośmioma punktami jest ósmy w tabeli. Wyżej plasują się m.in. dwaj beniaminkowie - Newcastle United, który pokonując Stoke 2:1 odniósł trzecie kolejne zwycięstwo, oraz Huddersfield (1:1 z Leicester City).

Remisami zakończyły się spotkania drużyn Polaków - Grzegorza Krychowiaka i Łukasza Fabiańskiego.

Krychowiak, po wypożyczeniu z Paris St. Germain, po raz drugi rozegrał 90 minut w barwach West Bromwich Albion, ale nie miał jeszcze okazji celebrować zwycięstwa. W sobotę mecz z West Ham United skończył się bezbramkowym remisem i ekipa WBA zajmuje 10. lokatę w tabeli.

Po raz 632. w Premier League zagrał w sobotę Gareth Barry, czym wyrównał rekord występów w najwyższej klasie Ryana Giggsa. "W takiej formie może grać jeszcze dwa lub trzy sezony" - powiedział o 36-latku trener WBA Tony Pulis.

Bardziej zadowolony niż Krychowiak może być Fabiański, którego Swansea City wywiozła jeden punkt z Wembley po 0:0 z Tottenhamem Hotspur. Bramkarz reprezentacji Polski trzeci raz w sezonie zachował czyste konto. Najwyższą klasę zaprezentował m.in. w 66. minucie broniąc uderzenie głową Harry'ego Kane'a. Jego zespół jest 14. w ekstraklasie, gdyż ma spore problemy ze zdobywaniem goli (dwa w pięciu meczach).

Jeszcze gorzej pod tym względem prezentują się piłkarze zamykającego tabelę Crystal Palace. W sobotę ulegli Southampton FC 0:1 i była to piąta porażka z rzędu. Stołeczna ekipa poprawiła niechluby rekord angielskiej ekstraklasy w liczbie minut bez strzelonej bramki od początku sezonu. Dotychczasowy wynosił 438 minut i od 12 lat należał do Newcastle United.

Tym samym nie udał się debiut w roli szkoleniowca Palace 70-letniego Roya Hodgsona. Były selekcjoner reprezentacji Anglii zastąpił w tym tygodniu zwolnionego Holendra Franka de Boera.

"Nawet gdybyśmy trenowali możliwie najciężej, to w trzy miesiące nie wychowamy nowych Messich czy Ronaldów. Musimy w optymalny sposób wykorzystać zawodników, których mamy w klubie. Do tego musimy wykonać olbrzymią pracę psychologiczną, by przekonać ich, że są lepsi niż wskazują ostatnie wyniki. To będzie trudne zadanie, a raczej wyzwanie. No ale przecież nie jest to +praca marzeń+" - przyznał Hodgson.

W niedzielę, oprócz pojedynku w Manchesterze, dojdzie też do prestiżowych derbów Londynu – broniąca tytułu Chelsea podejmie Arsenal Londyn.