W pierwszej połowie spotkanie było wyrównane, ale po przerwie przeważał broniący tytułu Real. Tyle że "Królewscy" nie potrafili stworzyć dogodnych okazji. Żaden z zespołów nie zaprezentował się tego dnia jak czołowy europejski klub.

Brakowało jakości, ale nie emocji. Szczególnie uwidoczniły się one, kiedy napastnik gości Francuz Karim Benzema upadł na murawę, a Argentyńczyk Angel Correa, niezadowolony z decyzji sędziego o faulu, kopnął piłkę w całej siły, trafiając leżącego w głowę. W wyniku tego incydentu doszło do szamotaniny, ale piłkarze obu drużyn szybko się uspokoili.

>>>Atletico Madryt - Real Madryt 0:0. Zobacz wideo

Reklama

W końcówce pierwszej połowy ucierpiał kapitan Realu Sergio Ramos. Chciał zagrać piłkę głową, ale został trafiony w twarz nogą przez Lucasa Hernandeza. Ramos musiał opuścić boisko, prawdopodobnie ze złamanym nosem.

Reklama

Jestem wściekły, bo nie udało nam się wygrać, straciliśmy dwa punkty. Ale to był dobry mecz z trudnym rywalem, który jest bardzo mocny w defensywie. Dziesięć punktów to już znaczny dystans, ale jeśli będziemy wymagać od siebie maksimum, możemy odrobić stratę - ocenił na antenie telewizji Movistar Plus obrońca Realu Dani Carvajal, który powrócił do gry po 40-dniowej przerwie spowodowanej kontuzją.

Były to pierwsze derby stolicy na nowym stadionie Atletico Wanda Metropolitano. Bezbramkowy remis padł po raz pierwszy od 2005 roku. Real i Atletico zachowały, odpowiednio, trzecią i czwartą pozycję w tabeli.

Największymi "zwycięzcami" derbów stolicy są sklasyfikowane przed madryckimi zespołami Barcelona i Valencia. We wcześniejszym sobotnim spotkaniu Katalończycy pokonali na wyjeździe Leganes 3:0, odnosząc 11. ligowe zwycięstwo w tym sezonie. Dwie bramki zdobył Urugwajczyk Luis Suarez, a wynik ustalił Brazylijczyk Paulinho.

Suarez zakończył serię pięciu meczów bez gola. W 28. minucie wykorzystał złą interwencję bramkarza rywali i dobił piłkę do bramki z niewielkiej odległości, natomiast w 60. popisał się efektownym uderzeniem z powietrza. Paulinho trafił do siatki w końcówce.

Te gole są dla mnie ważne, jak dla każdego napastnika, ale nie byłem zmartwiony tą serią. Bramki służą temu, żeby zespół wygrywał mecze. Mam satysfakcję zawsze wtedy, kiedy czuję się dobrze fizycznie i wiem, że pomagam drużynie. Najważniejsze, że mam zaufanie trenera i kolegów - powiedział Suarez.

Reklama

W następnej kolejce Katalończycy zagrają z drugą w tabeli Valencią, nad którą mają siedem punktów przewagi. Najpierw jednak "Nietoperze" zmierzą się w niedzielę na wyjeździe z Espanyolem.

Z Valencią nie będzie mógł zagrać obrońca Barcelony Gerard Pique, który zobaczył w sobotę piątą żółtą kartkę i będzie zawieszony.

Biorąc pod uwagę, jaki poziom Pique ostatnio prezentuje, to może się okazać bardzo istotne - przyznał Suarez.

Katalończycy są w tym sezonie praktycznie nie do zatrzymania. W 19 meczach o stawkę mają bilans: 15 zwycięstw, dwa remisy i dwie porażki - obie ponieśli w Superpucharze Hiszpanii z Realem, jeszcze w sierpniu. W tabeli są na zdecydowanym prowadzeniu. Zgromadzili 34 punkty, mają 33 zdobyte bramki i tylko cztery stracone.