Niedzielna wygrana "The Citizens" jest już 25. w sezonie. Zapewnił ją niespełna minutę po przerwie Bernardo Silva. Portugalczyk udanie zamknął akcję i wykorzystał dośrodkowanie Hiszpana Davida Silvy.

Reklama

Trener Chelsea Antonio Conte, zdając sobie sprawę z siły gospodarzy oraz kłopotów własnej drużyny, zdecydował się na ustawienie z Belgiem Edenem Hazardem w roli najbardziej wysuniętego zawodnika, a zostawiając w rezerwie nominalnych napastników Hiszpana Alvaro Moratę i Francuza Olivera Giroud. Obaj pojawili się na boisku dopiero w końcówce.

>>>Manchester City - Chelsea 1:0. Zobacz wideo

Dość bierna postawa włoskiego szkoleniowca "The Blues" budziła zdziwienie nie tylko obserwatorów na stadionie, ale i postronnych fanów zespołu. "Na co czeka Chelsea przegrywając 0:1. Gdzie jest napastnik?!?!" - zastanawiał się na Twitterze były słynny niemiecki tenisista Boris Becker.

Reklama

Pewną odpowiedzią na to pytanie może być pomeczowy komentarz Stephena Warnocka. "Chelsea nie znalazła zastępcy Diego Costy (odszedł w styczniu do Atletico Madryt - PAP). Z nim na boisku ten pojedynek wyglądałby zupełnie inaczej" - podkreślił były piłkarz Liverpoolu, a obecnie jeden z ekspertów BBC.

Reklama

Po tym zwycięstwie zespół trenera Josepa Guardioli ma 18 punktów przewagi nad drugim w tabeli Liverpoolem i 19 nad Manchesterem United, który w poniedziałek zagra na wyjeździe z Crystal Palace.

"Wykonaliśmy kolejny ważny krok w kierunku naszego głównego celu. Brakuje nam czterech zwycięstw, aby być mistrzem. Widząc jak gramy, jak zaprezentowaliśmy się choćby dziś, nie wierzę, żebyśmy zmarnowali szansę" - podkreślił hiszpański trener lidera.

Liverpool w sobotę wygrał z Newcastle United 2:0. Świetną dyspozycję potwierdził Mohamed Salah. Egipski napastnik zdobył gola w siódmym meczu z rzędu, zdobywając 32. gola w tym sezonie, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki. W Premier League uzbierał ich 24, doganiając na pozycji lidera klasyfikacji strzelców Harry'ego Kane'a z Tottenhamu. Drugą bramkę na Anfield uzyskał 10 minut po przerwie Senegalczyk Sadio Mane, który wykorzystał prostopadłe podanie Roberto Firmino.

Na czwartej pozycji, ostatniej oznaczającej udział w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie, umocnił się Tottenham Hotspur, który pokonał z kolei Huddersfield 2:0. Obie bramki strzelił Koreańczyk Heung-Min Son.

"Koguty" mają 58 pkt, o pięć więcej niż Chelsea i 13 niż Arsenal. "Kanonierzy" podobnie jak obrońcy tytułu doznali czwartej porażki w pięciu ostatnich ligowych meczach. Tym razem na wyjeździe z Brighton 1:2. Łącznie z przegraną 0:3 w finale Pucharu Ligi z Manchesterem City piłkarze trenera Arsene'a Wengera schodzili z boiska pokonani w czterech występach z rzędu.

>>>Brighton - Arsenal 2:1. Zobacz gole

To wszystko sprawia, że kibice od dłuższego czasu domagają zwolnienia Francuza, który pracuje w klubie od 1996 roku. W niedzielę na trybunach pojawiły się transparenty, które nawoływały go do natychmiastowej dymisji. Szkoleniowiec jednak nie zamierza rezygnować.

"Mam wystarczająco dużo doświadczenia i chęci, żeby pokierować sprawy w innym, znacznie lepszym kierunku" - zaznaczył na konferencji prasowej.

Od strefy spadkowej mocno oddaliła się Swansea City. Ekipa z Walii, z Łukaszem Fabiańskim w bramce, pokonała na własnym boisku West Ham United 4:1. "Łabędzie" odniosły siódme z rzędu zwycięstwo na własnym stadionie, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki. To najlepsza seria tego zespołu odkąd rozgrywa swoje mecze na Liberty Stadium.

"Oglądaliśmy rockandrollowy futbol. W piłce nożnej są momenty, kiedy trzeba tańczyć pod muzykę, jaką zagrają rywale. W meczach z Liverpoolem, Arsenalem i Tottenhamem musieliśmy tańczyć do ich muzyki, ale w sobotę zabrzmiała nasza" - mówił obrazowo trener Swansea City Carlos Carvalhal.

W innym nastroju był prowadzący gości David Moyes, który nie szukał usprawiedliwienia w tym, że zamiast samolotem - z powodu odwołania lotów ze względu na atak zimy - jego drużyna jechała z Londynu siedem godzin autokarem.

"Jest mi nieco wstyd za to, co pokazaliśmy. Zagraliśmy naprawdę źle i nie mogę zrozumieć, dlaczego aż tak słabo. Przykro mi, że zawieliśmy fanów, którzy jechali tu przez śniegi i zaspy. To najsłabszy występ od kiedy zostałem trenerem WHU" - podkreślił Moyes.

Swansea, podobnie jak londyńczycy, ma 30 pkt i awansowała na 13. lokatę. Tabelę wciąż zamyka West Bromwich Albion, który przegrał na wyjeździe z Watfordem 0:1 i do bezpiecznej strefy traci już osiem punktów. W zespole gości, który doznał piątej porażki z rzędu, do 81. minuty grał Grzegorz Krychowiak.