Po mistrzostwach Europy, w których Polki zajęły czwarte miejsce, panowało w naszej drużynie lekkie przygnębienie. Udało się panu podczas krótkiego zgrupowania w Szczyrku odbudować psychicznie dziewczyny?
Pierwsze dni były dosyć trudne, bo przez długi okres nie byliśmy razem. Ale szybko odnaleźliśmy rytm, który mieliśmy w trakcie Grand Prix i przed mistrzostwami Europy. Niektórych zawodniczek mi brakuje. Dorota Świeniewicz zrezygnowała z powodów osobistych (postanowiła zająć się dzieckiem). Miałem nadzieję, że będę miał w kadrze Sylwię Pycię i Kamilę Frątczak, ale okazało się, że nie są w odpowiedniej kondycji. Podobnie jest z Joanną Mirek oraz Izą Bełcik. Grę w Pucharze Świata zaczynamy jednak z pogodą ducha. Poziom, jaki osiągnęliśmy w tym roku, pozwala nam z optymizmem traktować ten turniej.

Czy siedmiodniowe zgrupowanie to nie za mało czasu, by dobrze przygotować zespół do tak ważnej i ciężkiej imprezy?
Mieliśmy zaplanowane dłuższe zgrupowanie, ale ze względu na dobro klubów skróciliśmy je. Chcieliśmy, by dziewczyny były wcześniej do naszej dyspozycji, ale widzieliśmy wielki opór na ze strony działaczy klubowych i się wycofaliśmy. Nie chciałem wojny z klubami, bo one też mają swoje potrzeby. Damy sobie radę.

Ale czy da pan sobie radę bez Magdy Śliwy jako asystentki i ze Śliwą jako rozgrywającą? Nie grała w reprezentacji od dwóch lat.
Magda jest cały czas z nami, na treningach prezentuje się bardzo dobrze i jestem przekonany, że poradzi sobie w meczach. Tak czy inaczej będzie blisko mnie i skorzystam z jej pomocy.

Jak utrzymać drużynę w maksymalnej koncentracji przez dwa tygodnie?
Znam program turnieju. W ciągu ośmiu pierwszych dni gramy ze wszystkimi najmocniejszymi ekipami. Dlatego próbuję dziewczynom powiedzieć, podobnie jak podczas Grand Prix, by zachowały pewien rytm, by z tych ośmiu spotkań przynajmniej sześć wygrały. Chcemy doprowadzić do tego, by na ostatnim etapie turnieju, gdy teoretycznie mamy słabsze przeciwniki, ze spokojem kontrolować sytuację.

W mistrzostwach Europy nie udało się utrzymać koncentracji do końca...
Nieszczęściem był pierwszy set w półfinale z Serbią. Przegrywając go, straciliśmy pewność siebie. Przypominam jednak, że w mistrzostwach Europy po raz pierwszy graliśmy w takim składzie. Teraz dziewczyny są ze sobą dłużej, lepiej się rozumieją. Widać to na treningach. Przed mistrzostwami Europy nie było tak optymistycznie, co zresztą pokazały pierwsze mecze, w których zwycięstwa przychodziły z trudem.

To znaczy, że nie musimy się bać Brazylii, pierwszego rywala w Pucharze Świata?
Byłbym zarozumiały, gdybym powiedział, że wygramy. Wprawdzie Brazylijki w finale Grand Prix wygrały tylko jeden mecz, ale to nadal jedna z najlepszych drużyn. Chciałbym, żeby dziewczyny nabrały przekonania, że są we stanie je pokonać. Jeżeli będziemy grać do końca tak, jak potrafimy, to tak będzie.

Ile zespołów ma szanse na olimpijski awans?
Sześć. Brazylia, USA, Kuba, Włochy, Serbia i my. Może dołączyć Japonia, bo gra u siebie. Statystycznie rzecz biorąc, to właśnie z tego turnieju najłatwiej jest awansować do Pekinu. W styczniowych kwalifikacjach, w których zagra sześć drużyn, tylko jedna wywalczy awans. Dlatego chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że Polska dostała "dziką kartę". To cenny prezent i warto z niego skorzystać.


















Reklama