Najbardziej strzeżoną osobą w Spodku będzie zapewne generał Nikołaj Patruszew, dyrektor Rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Jeden z najważniejszych ludzi w swoim kraju jest także prezesem Wszechrosyjskiej Federacji Siatkówki. Fakt, że przyjął zaproszenie do Katowic, to dowód jego szacunku dla PZPS i polskiej siatkówki. Obecność Patruszewa oznacza, że w Spodku musi się znaleźć miejsce dla dziesięciu agentów FSB dbających o jego bezpieczeństwo. Tych wysokich, dobrze zbudowanych mężczyzn mówiących po rosyjsku łatwo zresztą zauważyć także w trzech oficjalnych hotelach turnieju finałowego.

Reklama

Pilnie strzeżone jest także miejsce pobytu siatkarzy wszystkich ekip. Ochroniarze stoją przy wejściu, przy windzie, przy recepcji. We wtorek byliśmy świadkami, jadąc na oficjalną konferencję prasową, jak problem miał Amerykanin Tom Hoff, który nie wziął swojej karty. Na szczęście pomógł mu ze śmiechem Rosjanin Aleksiej Werbow.

W samym Spodku nad bezpieczeństwem siatkarzy i widzów, oprócz 170 ochroniarzy ubranych w charakterystyczne żółte koszulki i wspomnianych agentów z Rosji, czuwać będzie też Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nieoficjalnie wiadomo, że Polacy mogą liczyć też na kilkuosobową grupę agentów z Izraela - ich obecność związana jest z przyjazdem Gavriela Krausa, delegata do spraw sędziowskich. Jak zwykle specjalnie chronieni, nie tylko przez Polaków, są Amerykanie. To standard na każdym kontynencie. Zwłaszcza przy okazji tak dużych imprez sportowych.

Oczywiście agenci zagranicznych służb specjalnych w Polsce nie mogą występować oficjalnie. "Każdy, kto ma ważne, prawdziwe dokumenty, wszystko jedno, czy jest dietetykiem, czy ochroniarzem, i wywiązuje się ze swoich zadań, może wjechać do naszego kraju" - mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM ppłk Magdalena Stańczyk z biura rzecznika prasowego Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Reklama

Polskie służby bezpieczeństwa mają w Katowicach sporo pracy. "Przy okazji imprez międzynarodowych prowadzimy typowe działania kontrwywiadowcze oraz przeciwdziałające ewentualnemu atakowi terrorystycznemu" - mówi rzecznik. "Jeśli chodzi o bezpośrednią ochronę zawodników, to tym zajmują się inne służby, takie jak policja czy ochrona zapewniona przez organizatora" - dodaje ppłk Stańczyk.