W piątek o godz. 20.00 siatkarze USA spróbują pokazać Polakom, jak wiele się od nich nauczyli. Drużyna Raula Lozano ma jednak zamiar udowodnić, że Amerykanów czeka jeszcze sporo pracy.

"Ostatnio nie wiodło się nam zbyt dobrze w meczach przeciwko wam. W poprzednim sezonie przegraliśmy wszystkie cztery spotkania z Polską w Lidze Światowej. Teraz chcielibyśmy wziąć rewanż, choć wiemy, że będzie ciężko. Polska jest ostatnio na fali, a dla nas, choć gramy lepiej, najważniejsze są olimpijskie kwalifikacje" - asekuruje się trener USA.

Reklama

Przyznaje jednak, że jest zadowolony z postępów, jakie w ostatnim czasie zrobiła jego drużyna - "Tak udany dla Polski mundial w Japonii, dla nas był koszmarem. W zespole kotłowało się od różnych sporów i kłótni, nie wszyscy się lubili. Nie tworzyliśmy zespołu. Teraz jest inaczej. Dlatego staliśmy się groźni dla najlepszych. Także dla was, co zobaczycie w piątek" - odgraża się trener USA.

McCutcheon ostatnie zdanie wypowiedział z uśmiechem, bo tak naprawdę docenia Polaków - "Zawsze mieliście grupę utalentowanych zawodników, ale dopiero teraz są oni w stanie grać dłużej na wysokim poziomie. Wszyscy próbujemy dogonić Brazylię, ale wy jesteście chyba najbliżej" - komplementuje kadrę Lozano Nowozelandczyk.

Reklama

Największymi gwiazdami USA byli przez ostatnie lata rozgrywający Llloy Ball i Clayton Stanley. Obaj zarabiają w rosyjskim Kazaniu po pół miliona euro rocznie. Teraz 35-letni Ball odpoczywa przed olimpijskimi kwalifikacjami, a potężnego Stanleya wspiera w ataku William Priddy. "Jest bardzo wszechstronny, gra znakomicie. W reprezentacji Polski największe wrażenie robią na mnie Zagumny i Wlazły, ale mecz z Francją pokazał, że groźna jest u was cała dwunastka. Każdy trener chciałby mieć taki zespół" - pomarzył sobie McCutcheon.