Dotychczasowy szef związku rządzi od 2004 roku. W obecnych wyborach miał dwóch kontrkandydatów: prezesa Pomorskiego Związku Piłki Siatkowej Waldemara Bartelika oraz Artura Popko, od dwunastu lat kierującego Profesjonalną Ligą Siatkówki, który jednak zrezygnował z ubiegania się o fotel tuż przed przedstawianiem programów wyborczych.

Reklama

Na Przedpełskiego oddano 48 głosów, Bartelik otrzymał ich 39. W obradach brało udział 87 delegatów.

Jestem przekonany o tym, że ostatnie cztery lata były dobrym okresem dla PZPS, ale przed nami czas, który zapadnie na zawsze polskim kibicom w pamięć. Mamy przed sobą organizację trzech bardzo dużych imprez. Najważniejsze prace jeszcze przed nami. Musimy stworzyć struktury, które zajmą się planowaniem tych wydarzeń. Imprezy chcę wykorzystać do promocji Polski i siatkówki na całym świecie - obiecał Przedpełski.

W 2013 roku Polska będzie gospodarzem mistrzostw Europy mężczyzn (wraz z Danią) i świata w siatkówce plażowej. Rok później odbędą się mistrzostwa świata mężczyzn.

Reklama

Dla Przedpełskiego najważniejsze są dwa obszary działania: edukacyjno-szkoleniowy oraz organizacyjno-marketingowy.

Marzy mi się stworzenie w Polsce narodowego centrum siatkówki. Całego kompleksu, w którym szkoleni będą zarówno trenerzy, jak i zawodnicy. Taki ośrodek istnieje już w Brazylii - dodał.

Wybrany na trzecią kadencję Przedpełski nie odpowiedział natomiast na zarzuty swojego poprzednika Janusza Biesiady, który chciał wiedzieć, skąd biorą się tak wysokie koszty organizowania imprez w Polsce. Przypomniał również o śledztwie CBA prowadzonym od maja tego roku w sprawie niegospodarności PZPS.

Reklama

61-letni Przedpełski, absolwent Politechniki Warszawskiej, biznesmen zajmujący się ekologią i produkcją zdrowej żywności, pełnił funkcję prezesa PZPS w latach 2004-12.

Jest wiceprezesem Europejskiej Piłki Siatkowej (CEV), a niedawno potwierdził swoją silną pozycję w Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB). Po objęciu tam sterów przez Brazylijczyka Ary'ego Gracę został mianowany wiceprezydentem ds. marketingu.

Zjazd PZPS wywołał wiele emocji. Przedpełski był wielokrotnie atakowany, a szef Komisji Rewizyjnej Marian Chałas wystąpił nawet z wnioskiem o nie udzielenie mu absolutorium. Jego propozycja upadła i ostatecznie cały zarząd je otrzymał.

W ostatnich czterech latach związek podpisał ponad 400 umów. Sprawdziliśmy 41 z nich i do wielu mieliśmy zarzuty. Poza tym pieniądze, które spływają z FIVB na organizację mistrzostw świata mężczyzn w 2014 roku są wydawane na bieżące wydatki - powiedział Chałas.

Z tym sprawozdaniem nie zgodził się Przedpełski. Jest źle przygotowane, ale nie chcę wchodzić w merytorykę tej sprawy - powiedział Przedpełski i oddał głos głównemu księgowemu związku Tomaszowi Karasińskiemu.

Mamy odłożone 1 mln 10 tys. zł środków własnych PZPS na organizację MŚ. Zgadza się, że dostaliśmy z FIVB ponad milion euro. Część została wykorzystana na spłatę zadłużenia z 2011 roku. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że to duże przedsięwzięcie i koszty poniesione były już w 2011 roku. Pieniędzy na organizację z pewnością nie zabraknie - zaznaczył Karasiński.

Już na samym początku obrad zastanawiano się, czy obecne zgromadzenie ma prawo podejmowania uchwał. Przedstawiono bowiem wniosek prezydenta Katowic Piotra Uszoka, który skierował do sądu sprawę o uchylenie uchwał Walnego Zebrania Sprawozdawczo-Wyborczego Śląskiego Związku Piłki Siatkowej.

Powstało zagrożenie, że nieważne będą wszystkie uchwały, które podejmowane byłyby w ciągu dwóch dni obradowania delegatów PZPS. Dlatego też prawniczka Ewa Frieze przedstawiła cztery możliwości - wykluczenie delegatów z okręgu śląskiego, przełożenie zgromadzenia, ujawnienie wszystkich głosowań lub normalne kontynuowanie obrad, biorąc pod uwagę niesione ryzyko i unieważnienie w późniejszym okresie (po decyzji sądu) przyjętych postanowień.

Uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest jawne głosowanie wszystkich uchwał. Zjazd powinien się odbyć dla dobra siatkówki. W innym przypadku będzie to bardzo zły sygnał na zewnątrz - powiedział prezes Mirosław Przedpełski.

Sala jednak nie chciała się zgodzić na jego postulat. Przedpełski, który zobaczył, że nie ma wsparcia, postanowił kontynuować obrady.