Były selekcjoner reprezentacji siatkarek zmarł w wieku 72 lat po długiej chorobie nowotworowej. Niemczyk doprowadził polską drużynę do jednych największych sukcesów w historii - w 2003 i 2005 zdobył złote medale mistrzostw Europy.

Aleksandra Jagieło, która grała na obu turniejach, z ogromnym smutkiem przyjęła wiadomość o śmierci szkoleniowca. - To ogromna strata dla siatkówki. Miał tyle wiary, którą wlewał w siebie i w innych, że po raz kolejny uda mu się wyjść z choroby. Niestety, nie udało się - powiedziała.

Niemczyk słynął z trudnego charakteru, ale siatkarka przyznała, że zawsze potrafiła dogadać się ze szkoleniowcem. - Dla mnie był człowiekiem, z którym mam same pozytywne wspomnienia, nigdy nie miałam z trenerem problemów. Trudno mi znaleźć sytuacje konfliktowe, zawsze po rozmowach udawało nam się dojść do konsensusu - zaznaczyła.

Reklama
Był ryzykantem

- Dobrze znał kobiety, wiedział, co chcą usłyszeć. To mu pomagało. Był na boisku ryzykantem, ale jego pomysły się sprawdzały – powiedziała Magdalena Śliwa, rozgrywająca kadry "złotek". - Potrafił świetnie dobrać, poukładać zespół, pomieszać umiejętnie w składzie zawodniczki bardziej doświadczone z młodszymi – dodała.

Przyznała, że zmarły w czwartek szkoleniowiec był bardzo pewnym siebie człowiekiem. - Ryzykantem, można powiedzieć boiskowym hazardzistą. I te jego rozwiązania doprowadziły nas do dwóch mistrzostw Europy – stwierdziła asystentka trenera Tauron MKS Dąbrowa Górnicza Juana Manuela Serramalery. Jej zdaniem, między zawodniczkami a szkoleniowcem było duże zaufanie. - Wiele zmieniał. Przy pierwszym spotkaniu kazał nam mówić do siebie po imieniu, albo tato. Był bardzo dobrym psychologiem, wiedział, kiedy okrzyczeć, kiedy pogłaskać. A my z kolei byłyśmy otwarte. Będę go wspominała zawsze bardzo dobrze – dodała Śliwa.

Trudny charakter

Jedna z jego podopiecznych Maria Liktoras przyznała, że szkoleniowca trudno jednoznacznie ocenić. - W przypadku trenera Niemczyka nic nie było białe, ani czarne. Potrafił budować dookoła siebie bardzo dużo pozytywnych i mocnych rzeczy, ale też jednym zamachem wszystko to zepsuć. A potem znów budował to od nowa. Z trenerem Niemczykiem było trochę jak na huśtawce - powiedziała.

Jak dodała, niektóre dziewczyny twierdziły, że jest cudowny, inne uważały go za aroganta. - Ja osobiście uważałam go za ciężkiego człowieka. Ale przyjechałam na kadrę nie po to, by go lubić, czy nie lubić, ale żeby osiągnąć konkretny cel i wykonać jakąś pracę. Trener nigdy się nie patyczkował i nieraz trzeba było zacisnąć zęby. Niemczyk wyznawał zasadę, że, jak na wojnie - wszystkie środki dozwolone, żeby osiągnąć cel. Potrafił się jednak obronić wynikami, miał sukcesy i myślę, że takim trzeba go zapamiętać - przyznała Liktoras, która w przeszłości występowała m.in. w Nafcie Piła i Winiarach Kalisz.

Izabela Bełcik wspomina Andrzeja Niemczyka:

Trwa ładowanie wpisu