Od piątku polskie siatkarki w Japonii będą walczyć o olimpijski awans. W ciągu dwóch tygodni muszą rozegrać 11 meczów. To mordercza dawka. Jak mówi Bonitta, tylko zdrowe zawodniczki mogą ją wytrzymać, dlatego nie zabrał do Azji Bełcik.

"Brakuje mi Izabeli" - podkreśla Włoch w rozmowie z "Faktem". "Ale mimo że różne głosy do mnie docierają, wiem, że nie jest ona w stanie zagwarantować nam tego, czego oczekujemy w tym ciężkim turnieju".

Po mistrzostwach Europy Bełcik była rozżalona tym, że nie grała w ogóle w decydujących meczach. Dowiedział się o tym Bonitta. Według niektórych chciał pokazać rozgrywającej, kto rządzi i dlatego nie wziął jej do kadry.

"To bzdura!" - wyjaśnia włoski szkoleniowiec. "Ona jest mi potrzebna, ale zdrowa. Izabela podczas mistrzostw Europy zgłaszała bóle kolana. Po fazie grupowej zrobiła rezonans magnetyczny. Pozwoliliśmy jej na to, choć według lekarzy reprezentacji nic się nie działo w nodze. Rezonans potwierdził tę opinię. Zawodniczka jednak nadal narzekała na kolano. Doszedłem do wniosku, że jeżeli ból zakodowany jest w głowie, to nie może ona grać w tak ciężkiej imprezie jak Puchar Świata".

Zamiast Bełcik do Japonii poleciała Magdalena Śliwa. Do tej pory była asystentką Bonitty, teraz będzie zmienniczką Mileny Sadurek. Polki są już na miejscu. Ich podróż trwała 28 godzin. Podczas międzylądowania w Szanghaju okazało się, że na miejsce nie dotarł bagaż Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, a także kufer z elektroniką statystyka reprezentacji. Ale dziś zguba ma być dostarczona naszej ekipie.

Wczoraj polskie siatkarki rozegrały w Jamagacie sparing z lokalną I-ligową drużyną Pioneer Red Wings. Zwyciężyły 3:2 (25:18, 22:25, 25:19, 20:25, 15:11), a Bonitta dał pograć wszystkim zawodniczkom.









Reklama