"Mimo to cieszę się, że się dużo poprawiłem. Nierówne odległości wynikają z moich błędów. Muszę się bardzo koncentrować na tym, aby ich nie powtarzać. Dlatego mimo kataru i problemów z gardłem nie chciałem rezygnować z serii próbnych czy kwalifikacji. Trzeba było skakać, ponieważ mam co poprawiać. Jeszcze nie jest tak, jak bym chciał, ale jest już o wiele lepiej" - mówił po zawodach Adam.

Reklama

Nasz najlepszy skoczek nie traci nadziei na dogonienie prowadzącego w klasyfikacji Pucharu Świata Morgensterna. "Jest w niesamowitej formie. Jeszcze lepszej niż latem. W każdym konkursie daje z siebie wszystko. Mam nadzieję, że ja będę się powoli rozkręcał. Powinno być jak w zeszłym roku, moje skoki będą coraz lepsze, coraz lepsze... A wtedy niech się martwi ten, co prowadzi" - grozi Austriakowi Małysz.

Dzięki tłumom polskich kibiców nasi skoczkowie mogli czuć się na Granasen jak u siebie. Na skoczni pojawiło się kilka tysięcy ludzi dopingujących Adama i jego kolegów. Każdego dnia lider naszej kadry wziął mikrofon i przemówił do swoich fanów. "Jesteście wspaniali, czuję się jak w Zakopanem. Cieszę się, że przyjechaliście i możemy razem się bawić" - dziękował im za wsparcie.

Teraz Małysza czekają dwa, a nie - jak wcześniej planowano - jeden konkurs na małej skoczni w Villach. Na czwartek przeniesiono tam odwołane z powodu braku śniegu zawody ze słoweńskiego Kranj. "Lubię tę skocznię. Wszyscy wiedzą, że mniejsze obiekty to mój żywioł. Poza tym pogoda w Villach jest bardziej przewidywalna. <Morgi> jest w tym momencie poza zasięgiem, ale mam nadzieję, że uda mi się dojść do takiej formy, by podjąć rywalizację" - obiecuje Polak.

Reklama

Po zawodach w Trondheim naszym sportowcom dały się we znaki przepisy dotyczące podróży samolotem. By przybyć na lotnisko dwie godziny przed odlotem, skoczkowie musieli opuścić swój hotel o godzinie 3.15 w nocy z niedzieli na poniedziałek.

"Podobno już i tak udało się utargować kwadrans. Mamy jeszcze rozmawiać o zmianie godziny wyjazdu po zawodach, ale nie liczymy na powodzenie tych negocjacji" - zapowiadał wczoraj Łukasz Kruczek, drugi trener polskiej drużyny.