Tajner na razie nie chce powiedzieć, jakie są szanse, by fiński szkoleniowiec, dzięki któremu Adam Małysz znów wygrywa konkurs za konkursem, popracował w Polsce dłużej. W marcu, po tym jak Małysz po raz czwarty w karierze okazał się najlepszy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, Lepistoe zapowiedział, że nasz kraj będzie ostatnim etapem w jego szkoleniowej karierze.

Reklama

Podkreślał też, że jest już wieku, w którym bardziej niż o podpisywaniu nowej umowy myśli się o przejściu na emeryturę. Być może uda się go przekonać do zmiany decyzji. "Widać, że jest zadowolony z pracy u nas. Zadowolona okazuje się również drużyna, a szczególnie Adam, co przecież w naszym przypadku jest najważniejsze. Można powiedzieć, że Lepistoe spełnia nasze oczekiwania" - ocenia Tajner w rozmowie z "Faktem".

"W poprzednim sezonie grupa się docierała, obecnie to wszystko dobrze funkcjonuje. Lepistoe ma inne podejście do zawodników. Wcześniej myśmy im zabezpieczali wszystko. Zostawało im spać i trenować. Fin oczekuje od nich więcej inicjatywy. Muszą być aktywniejsi, dawać coś od siebie" - dodaje były trener naszej reprezentacji.

PZN na razie nie szuka następcy dla zatrudnionego w ubiegłym roku szkoleniowca. Od pewnego czasu mówi się, że po odejściu Fina kadrę przejmą jego obecni asystenci Łukasz Kruczek i Zbigniew Klimowski. Obaj wcześniej współpracowali z austriackimi trenerami polskich kadr A i B Heinzem Kuttinem i Stefanem Horngacherem.

Reklama

"Hannu ma ogromne doświadczenie. Praca z takim szkoleniowcem to doskonała okazja do nauki. Ale za nimi dopiero rok obcowania z Lepistoe. Wcześniej to było zupełnie coś innego. Austriacy byli ich rówieśnikami. To był chaos, wszystko fruwało. Na razie nie zastanawiałem się, czy już są gotowi objąć reprezentację. Ale gdy do tego dojrzeją, na pewno to zauważymy" - obiecuje Tajner.