Wszystko zaczęło się od podpisania nowej umowy z firmą odzieżową. Żaden z zawodników nie był zadowolony z zielonych spodni, w których wcześniej musieli się przechadzać. Teraz będą ubierać się w czarno-czerwone dresy. Ale to się wkrótce zmieni. "Nowa firma, która nas ubiera, zaproponowała, żebyśmy sami zaprojektowali stroje" - twierdzi Małysz na łamach "Faktu".

Nasz mistrz zapewnia, że prezes Apoloniusz Tajner wyraził na to zgodę. "Wiadomo, że do tej pory o ubiorach zawodników decydowali ludzie z zarządu związku, a to na ogół starsze osoby. W takich kolorach, jakie nam się podobają, oni by pewnie nie chodzili. I na odwrót. Zielonych spodni, które dostała nasza kadra, ja ani razu nie założyłem" - dodaje najlepszy polski skoczek.

"Nie miałbym nic przeciwko, żeby nawet znalazły się jakieś kompozycje kwiatowe. To jest ostatnio bardzo modne i naprawdę pięknie wygląda. Z kolorów najbardziej lubię niebieski i czarny. Ale jestem otwarty na każdą fajną propozycję" - zapewnia Małysz. I przyznaje, że ostatnio zaczął dbać o swój wygląd. "To wpływ żony. Ale do roli dyktatora mody się nie szykuję" - śmieje się mistrz świata.



Reklama