"Oczywiście związek wyjaśni wszystkie sprawy związane z zaistniałą sytuacją pomiędzy trenerem Dawidkiem a panią Marczułajtis. Musi poznać stanowisko obu stron, niezależnych obserwatorów, przejrzeć materiały filmowe, jakie posiada z tych zawodów, wysłuchać relacji ewentualnych świadków lub osób obecnych na zawodach i wówczas podejmie ewentualne regulaminowe kroki" - poinformował PAP.

Reklama

Pytany, dlaczego sędzią głównym został członek zarządu - ojciec startującego zawodnika, Marek Król odpowiedział: "Bo to zarząd organizował mistrzostwa, a ponieważ związek nie posiada środków, to członek ten jako sędzia z licencją PZSnow. wykonywał pracę społecznie. W innym przypadku nie moglibyśmy przeprowadzić imprezy, bo zawsze jakiś zawodnik jest powiązany z osobami organizującymi zawody".

Wyjaśnił też, że mistrzostwa Polski zostały wycofane z kalendarza Międzynarodowej Federacji Narciarskiej FIS ze względu na to, że na chwilę obecną związku nie stać na duże opłaty związane z przeprowadzeniem zawodów FIS oraz opłaty związane z przyjazdem, pobytem i wynagrodzeniem dla delegata lub delegatów z zagranicy.

"Imprezę przeprowadziliśmy we własnym zakresie, z prywatnych środków. Ministerstwo Sportu do tej pory nie przekazało żadnych środków finansowych na organizację mistrzostw Polski czy mistrzostw świata, które były w styczniu, a w których startowali reprezentacji kraju" - wspomniał Król.

Reklama

W środę czwarta zawodniczka olimpijskiego slalomu giganta w Salt Lake City 2002 Jagna Marczułajtis-Walczak poinformowała PAP oraz inne media, że po jej upadku w drugim poniedziałkowym przejeździe, decydującym o awansie do ścisłego finału slalomu giganta równoległego, trener Dawidek krzyknął do niej: "Stara p... do domu", a potem, do jej męża: "Ćwoku, do domu dzieci pilnować". Jak oświadczyła, słyszały to osoby, stojące na mecie i stoku w pobliżu zdarzenia.

"Jestem zdecydowana założyć sprawę z powództwa cywilnego o ochronę dóbr osobistych, zarówno moich, jak i męża. Będziemy się domagać publicznego przeproszenia oraz zadośćuczynienia. Równocześnie założę sprawę karną dotyczącą przestępstwa-zniewagi" - powiedziała w czwartek PAP czternastokrotna mistrzyni kraju.

Z kolei Dawidek uważa, że zarzuty Marczułajtis, jakoby została przez niego znieważona, są bezpodstawne. "To są kłamstwa, oszczerstwa i pomówienia" - podkreślił w oświadczeniu przesłanym PAP i zapowiedział, że również wniesie pozew do sądu.