Sąd przyjął usprawiedliwienie trenera, który również w piątek brał udział w innej rozprawie sądowej w roli świadka w Bielsku-Białej.

Pozew cywilny o zniesławienie przeciw Dawidkowi wnieśli do sądu snowboardzistka i jej mąż.

"Cieszę się, że tak szybko rozpoczyna się działanie sądu w mojej sprawie. Walczymy o prawdę" - powiedziała dziennikarzom na sądowym korytarzu Marczułajtis.

Podczas mistrzostw Polski w Jurgowie (małopolskie) 28 lutego w walce o awans do ścisłego finału slalomu giganta równoległego zawodniczka upadła pod koniec trasy. Wtedy usłyszała od trenera niecenzuralne słowa: "stara p... do domu". Później Dawidek miał powiedzieć Andrzeja Walczaka: "ćwoku, do domu dzieci pilnować". Słowa te słyszeli kibice i zawodnicy stojący w pobliżu zdarzenia.

Reklama

Snowboardzistka poinformowała PAP, że złożyła do sądu listę świadków. Są też amatorskie nagrania dokumentujące zajście podczas zawodów. Dodała, że złożyła również zawiadomienie do prokuratury o manipulację wynikami mistrzostw w Jurgowie.

Marczułajtis i jej mąż domagają się od Dawidka opublikowania przeprosin na łamach "Gazety Wyborczej" oraz "Tygodnika Podhalańskiego" za zniesławienie. Ponadto chcą zasądzenia kwot pieniężnych od pozwanego na rzecz: powódki - 20 tys. zł i powoda - 10 tys. zł oraz Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą z siedzibą w Rabce-Zdroju - 20 tys. zł.

Termin kolejnego posiedzenia pojednawczego sąd wyznaczył na 13 maja.

Jagna Marczułajtis-Walczak jest czternastokrotną złotą medalistką mistrzostw Polski w snowboardzie, dwukrotną mistrzynią świata juniorek oraz mistrzynią i wicemistrzynią Europy. W igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City w 2002 roku zajęła czwarte miejsce w slalomie równoległym. W 2004 była siódma w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata. Obecnie jest radną sejmiku województwa małopolskiego.