"Całe szczęście, że wypadek nie miał groźnych skutków. Brakuje mi jednak koncentracji, ale to przyjdzie w najbliższym czasie" - powiedział Koudelka po wyjściu ze szpitala, gdzie trafił ze wstrząśnieniem mózgi i potłuczonym barkiem.

Reklama

22-letniego skoczka, który w PŚ zajmuje ósme miejsce, tuż za Kamilem Stochem, zabraknie w niedzielnym konkursie indywidualnym na obiekcie HS 142.

Były mistrz świata juniorów upadł przy prędkości prawie 100 km na godzinę. Odkręciła mu się nakrętka blokująca mocowanie buta do prawej narty i wiązanie wypięło mu się przed lądowaniem. Uderzenie głową o zeskok musiało być bardzo mocne, bo pękł mu kask. "Czułem się wtedy jakbym miał we krwi sześć promili. Teraz mam już dwa, a za kilka dni wszystko wróci do normy" - żartował Koudelka.