Bjoergen wyprzedziła drugą na mecie faworytkę zawodów Heidi Weng o 11,7 sekundy, a trzecią Ingvild Flustad Oestberg o 28,2 sekundy, a jej start określony został przez norweskie media jako „super comeback”.

Reklama

Nie to jednak jest dla mnie najważniejsze, ponieważ nie był to dla mnie zwykły start, gdyż w tym roku kilkakrotnie wahałam się, czy nie zakończyć kariery. Powodem nie było urodzenie syna, lecz kontuzje i wiek. Do powrotu do rywalizacji motywował mnie żarliwe mój partner Fred Boerre Lundberg. Teraz już wiem, że to jeszcze nie koniec, tylko początek czegoś nowego - powiedziała po zawodach.

Po urodzeniu dziecka 26 grudnia ubiegłego roku Norweżka bardzo szybko wróciła do intensywnych treningów i wystartowała 12 marca w Rognes w biegu jej imienia na 42 kilometry, a następnie w Sarpsborg 16 marca w sprincie pokazowym. Były to, jak określiła, „tylko starty towarzyskie”.

Później nieoczekiwanie wycofała się z mistrzostw kraju z powodu kontuzji biodra. Podczas późniejszych badań lekarze stwierdzili również dwa pęknięcia miednicy, w efekcie czego biegaczka wznowiła pełne treningi dopiero we wrześniu.

Reklama

Ostatni raz w zawodach Pucharu Świata Norweżka wystartowała 15 marca 2015 roku w Oslo, gdzie wygrała bieg na 30 kilometrów techniką dowolną. Kolejny start w tym cyklu nastąpi 26 listopada w Kuusamo, czyli - jak obliczył dziennik „Verdens Gang” - nie licząc zawodów w Beitosetoelen, po 622 dniach przerwy.

Przerwa była faktycznie tak długa, że do końca nie byłam pewna swojej dyspozycji startowej, ponieważ mogłam ocenić siebie tylko według wyników osiąganych na treningach. To jednak nie jest to samo. Dlatego jestem zadowolona z sobotniego startu, który był ważnym sprawdzianem, przede wszystkim psychiki - powiedziała biegaczka.

Reklama

Podkreśliła, że zawody w Beitostoelen były dla niej czymś szczególnym.

To jest dla mnie zupełnie nowa sytuacja. Wstałam wcześnie rano, zmieniłam Mariusowi pieluchę, a później go nakarmiłam. Wcześniej koncentrowałam się na każdym biegu w samotności. Teraz w ogóle nie myślałam, że za chwilę stanę na linii startu. Po prostu pobiegłam tam po zakończeniu obowiązków matki, automatycznie przypięłam narty i pobiegłam. Dopiero na trasie zaczęłam myśleć jak biegaczka - przyznała w rozmowie z zebranymi na mecie dziennikarzami.