Nareszcie mogli wjechać na szczyt skoczni, siąść na belce i ruszyć w dół. Jako pierwszy skoczył Piotr Żyła. Krzywo się wybił i wylądował na buli. Przez to króciutki był również pierwszy skok następnego w kolejności Małysza. "Ale mnie Pieter wystraszył" - mówił zaraz po lądowaniu. "Myślałem, że jest bardzo krzywo na progu i skoczyłem asekuracyjnie. Potem już nie było problemów. Wiedziałem, czego się spodziewać" - dodał lider naszej kadry.

Reklama

Jeden z faworytów zbliżającego się cyklu PŚ był zadowolony z pierwszego treningu w zimowych warunkach. "Nogi nieco marzły, ale fajnie się skakało. Oddaliśmy dużo prób, ale nie było to męczące" - opowiadał "Faktowi" Małysz.

Trener Hannu Lepistoe intensywny trening tłumaczył nastrojem w ekipie. "Pozwoliłem im tyle skakać, bo sami tego chcieli. Zresztą widzieliście, jak się cieszyli" - mówił "Faktowi" fiński szkoleniowiec, który nie chciał oceniać swoich zawodników. "Nawet nie wiem, kto lądował najdalej. Dzisiaj ważne było oswojenie się ze śniegiem" - dodał.

Najszybciej przestawił się Kamil Stoch. "Kamil był zdecydowanie najlepszy" - uzupełnia asystent Lepistoe, Łukasz Kruczek. "Zaprezentował wysoki poziom. Adam nie zawiódł, ale nie pokazał wszystkiego, co potrafi. W konkursach jest bardziej agresywny, tu w jego zachowaniu brakowało walki. Więcej było próbowania" - analizował Kruczek.

Reklama

W piątek wieczorem Polacy wrócili ze Słowacji do domów. Na początku przyszłego tygodnia spotkają się w Zakopanem. "Przyjedziemy tam natychmiast, gdy będzie gotowa skocznia. Liczę, że będzie to już w poniedziałek. Jesteśmy trochę za innymi reprezentacjami, niektórzy już trenują na dużych obiektach. Nie ma powodów do niepokoju. Jeśli nie będzie już niezależnych od nas opóźnień, zdążymy z realizacją planu przygotowań do pierwszych konkursów" - zapewnia Lepistoe.