W weekend poprzedzający rozpoczęcie gier w Melbourne tenisiści rozważali bojkot zawodów. Miał to być protest w sprawie nieodpowiedniego ich zdaniem rozdziału nagród finansowych w turniejach wielkoszlemowych. Zawodnicy zastrzegli, że jeśli ich uwagi nie zostaną wkrótce uwzględnione, to możliwe, iż nie wystąpią w kolejnych imprezach.

Reklama

W 2001 roku Kafielnikow wyrażał się niepochlebnie na temat wysokości zarobków. Mówił wówczas, że nagrody finansowe w turniejach ATP są "śmieszne" w porównaniu z zarobkami innych sportowców. Teraz 37-letni Rosjanin ma już inne zdanie na ten temat.

"Nie jestem politykiem i nie chciałbym brać udziału w tej dyskusji, ale uważam, że to zła decyzja. Zawodnicy nie mają prawa karać w ten sposób fanów tenisa" - powiedział zwycięzca Australian Open z 1999 roku i triumfator Roland Garros z 1996 roku.

Kafielnikow był też zaskoczony faktem, że zawodnicy występują teraz jako zorganizowana grupa. "Kiedy protestowałem 11 lat temu, nie było nikogo, kto by mnie wspierał lub bronił" - wspomniał Rosjanin.