To największy sukces w karierze sklasyfikowanego na 69. miejscu w rankingu ATP Tour niespełna 22-letniego Janowicza.

Trzy lata starszy Murray to mistrz olimpijski z Londynu i triumfator tegorocznego US Open. Od kilku lat należy do ścisłej światowej czołówki.

Reklama

Pierwszy set to bardzo wyrównany pojedynek. Obaj tenisiści wygrywali gemy przy swoich serwisach. Siłą Polaka były mocne i długie zagrania na zmianę z zaskakującymi skrótami, kiedy piłka lądowała tuż za siatką.

Pochodzący z Łodzi Janowicz dobrą okazję na pierwsze przełamanie miał przy prowadzeniu 5:4. Jednak Murray, głównie dzięki precyzyjnym serwisom, doprowadził do wyrównania, a chwilę później to on po raz pierwszy w tym meczu przełamał rywala. Pomógł mu w tym Polak, ponieważ gema zakończył jego pierwszy podwójny błąd serwisowy. W następnej odsłonie po zaciętej walce na przewagi wygrał zwycięzca tegorocznego US Open i to on triumfował w pierwszym secie 7:5.

Reklama

W drugiej partii "Jerzyk" zmienił taktykę i unikał skrótów, bazując głównie na długich i precyzyjnych wymianach. Do stanu 3:3 obaj wygrywali własne gemy serwisowe. Jednak w kolejnym Szkot po raz pierwszy w tym secie przełamał podanie Janowicza, który sprawiał wrażenie jakby opadł z sił.

Po chwili zrobiło się 5:3 dla finalisty tegorocznego Wimbledonu, a wkrótce miał on pierwszą piłkę meczową. Polak jednak nie poddał się, obronił meczbola, a następnie doprowadził do remisu 5:5, a nawet objął prowadzenie.

O losach seta zdecydował tie-break. W nim Janowicz popisał się kilkoma klasowymi zagraniami, a po jednym z nich rywal uniósł kciuk, doceniając akcję rywala. Polak wygrał 7-4 i wyrównał stan pojedynku.

Reklama

Decydująca partia przebiegała już pod dyktando znacznie niżej notowanego Polaka. Co prawda to Brytyjczyk wygrał pierwszego gema, ale pięć kolejnych rozstrzygnął na swoją korzyść Janowicz, który w tym okresie świetnie prezentował się na korcie. We właściwych momentach podejmował ryzyko, kończył długie wymiany, skutecznie serwował. Udane zagrania pozytywnie go nakręcały, a błędy Murraya, który do tej pory zarobił na korcie 23,5 mln dolarów więcej niż Polaka, wykorzystywał jak rutyniarz.

W ósmym gemie podopieczny słynnego Ivana Lendla zdołał obronić pierwszą piłkę meczową, ale po następnej akcji to Janowicz cieszył się ze zwycięstwa w trwającym dwie godziny i 26 minut pojedynku, w którym posłał 22 asy, przy dziewięciu Brytyjczyka. Obaj popełnili po trzy podwójne błędy.

Po zwycięskiem ataku Polak wyrzucił w górę ręce w geście triumfu, a po chwili padł na kort, nie wierząc, czego dokonał. Publiczność obu graczom zgotowała owację na stojąco, bo poziom meczu mógł zadowolić nawet wybrednych kibiców tenisa.

Wcześniej Janowicz, który do turnieju przebijał się przez kwalifikacje, pokonał w stolicy Francji dwóch innych graczy z najlepszej "20" świata - Niemca Philippa Kohlschreibera i Chorwata Marina Cilica.

W hali Bercy zarobił do tej pory 60 110 euro oraz wywalczył 180 pkt do rankingu ATP.

W piątek w ćwierćfinale spotka się z Serbem Janko Tipsarevicem (nr 8.), który pokonał Argentyńczyka Juana Monaco (9.) 6:3, 3:6, 6:3.

Murray podzielił los Serba Novaka Djokovica, który odpadł w środę. Wcześniej z gry w Paryżu zrezygnował Szwajcar Roger Federer, a Hiszpan Rafael Nadal wciąż leczy kontuzję. Oznacza to, że po dwóch latach imprezę rangi Masters znów wygra tenisista spoza "wielkiej czwórki".