W miniony piątek obserwował pan mecz z Argentyną, debiut biało-czerwonych w Grupie Światowej Pucharu Davisa, siedząc na krzesełku przy korcie i dopingując kolegów. Zdarzało się, że - emocjonując się rywalizacją - miał pan ochotę wbiec na kort i pomóc Michałowi Przysiężnemu lub Hubertowi Hurkaczowi?

Nie. A to dlatego, że nawet gdybym się na nim pojawił, to nie byłbym w stanie im pomóc, bo nie jestem zdrowy. Chciałbym wyjść w tym meczu na kort, ale w pełni zdrów.

Reklama

Drugi raz ominął pana z powodu kłopotów zdrowotnych ważny mecz reprezentacji. Najpierw w 2013 roku baraż o elitę z Australią, teraz debiut w Grupie Światowej. W którym przypadku było panu bardziej szkoda tej przymusowej nieobecności?

Nie da się tego porównać. Teraz byłem jednak bardziej przygotowany mentalnie na to, że nie zagram, bo wiedziałem znacznie wcześniej, że z kolanem jest źle. Miałem więc czas na to, by nastawić się, że mnie zabraknie.

Kolano, plecy, trzeszczka, potem znów kolano. Przedłużająca się przerwa w grze, w efekcie której nastąpiło pogorszenie sytuacji w rankingu ATP, co oznacza też zmniejszenie szans na występ w sierpniowych igrzyskach w Rio de Janeiro. Ostatnie miesiące to prawdziwa próba charakteru?

No tak. Tak to się mówi - sport to zdrowie i dlatego wszystko boli i wszystko czasami się psuje. Trzeba cierpliwości i spokoju i powinno być wszystko w porządku.

W ostatnich miesiącach był taki moment, że brakowało panu tej cierpliwości i spokoju? Kilka tygodni temu pańska mama zaznaczyła, że liczą się państwo z każdą możliwością...

Na pewno zdarzały się ponure myśli i niepokój, kiedy te kłopoty wreszcie się skończą i czy w ogóle się skończą. Najważniejsze to przeczekać ten trudny okres i potem wrócić ze zdwojoną siłą.

Reklama

Ile jeszcze musi pan odpoczywać od rywalizacji na korcie?

Czeka mnie jeszcze co najmniej miesiąc bez tenisa. Mogę w tym czasie ćwiczyć np. na siłowni, ale bez obciążania nóg.

Na portalach społecznościowych widać, że jest pan fanem gier komputerowych. To sposób na odstresowanie się między meczami, czy też skupił się pan na nich teraz, by oderwać się myślami od kłopotów zdrowotnych?

To bardziej odskocznia dla mnie. Od ponad 20 lat moje życie polegało głównie na ruchu, treningu i tenisie i gdy nagle mi się to odbiera, to ciężko mi sobie znaleźć miejsce w domu. Szukałem jakiejś takiej odskoczni i stał się nią komputer.

To wystarczy, czy szuka pan jeszcze innej formy odskoczni?

Wiadomo, że mam teraz bardzo dużo wolnego czasu i staram się go wykorzystać najlepiej jak się da. Np. na spotkania ze znajomymi i odpoczynek. Może nawet nie tyle można to nazwać odpoczynkiem, ale momentem na złapanie takiego głodu tenisowego.