Przed meczem publiczność długą owacją uczciła pamięć jednego z najsłynniejszych bokserów w historii Muhammada Alego. Rodzina w sobotę poinformowała o śmierci legendarnego pięściarza. Później skoncentrowano się już na bohaterach niedzielnego pojedynku.

Reklama

Większa presja spoczywała na Djokovicu, który od dawna wysłuchiwał pytania, kiedy wreszcie wygra turniej odbywający się na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa. Tylko triumfu w tej imprezie brakowało mu do skompletowania „karierowego” Wielkiego Szlema, czyli zwycięstwa w każdej imprezie tej rangi. Dodatkowo oczekiwania wobec niego wzrosły, gdy okazało się, że wycofał się Szwajcar Roger Federer, a w pierwszym tygodniu z dalszego udziału w zawodach zrezygnował Hiszpan Rafael Nadal.

Serb słabo rozpoczął 34. konfrontację z Murrayem. Co prawda na początku przełamał rywala, ale po chwili jemu pozwolił na dwa „breaki”. Często się mylił, posyłał piłkę na aut. Skoncentrowany Szkot wykorzystał nadarzającą się okazję i zapisał na swoim koncie pierwszą partię.

Dla wyżej notowanego zawodnika był to zimny prysznic, który – jak się okazało - był mu potrzebny. Przebudzony gracz z Belgradu poprawił celownik, uderzał piłkę z dużą siłą i zepchnął przeciwnika do defensywy. Brytyjczyk uwijał się w obronie, ale bezskutecznie. Djokovic popisywał się efektownymi zagraniami po ostrym skosie i lepiej od Murraya korzystał ze skrótów.

Reklama

Niemal identyczny przebieg miała trzecia odsłona. Na korcie niepodzielnie dominował lider listy ATP. Gdy po przełamaniu objął prowadzenie 4:1, to licznie zgromadzeni na trybunach serbscy kibice zgotowali mu owację na stojąco, jakby wygrał już mecz. Szkot po raz trzeci z rzędu miał przeciwko sobie większość publiczności. Tak samo, gdy w ćwierćfinale walczył z reprezentantem gospodarzy Richardem Gasquetem oraz w kolejnej rundzie z broniącym tytułu Szwajcarem Stanem Wawrinką.

W szóstym gemie miał on cztery okazje na „breaka” – ale żadnej nie wykorzystał. Złość wyładował w pewnym momencie na rakiecie, którą uderzył o kort, ale w niczym to nie pomogło. Djokovic kilka minut później wygrał tego seta. Wydawało się, że w pełni kontroluje sytuację w kolejnym, gdy prowadził już 5:2. Gdy wygrał siódmego gema, przełamując bez straty punktu podanie rywala, schodził z kortu uśmiechnięty.

Wówczas niespodziewanie całkowicie się pogubił, pozwalając Murrayowi rozwinąć skrzydła i zmniejszyć straty. W 10. gemie wykorzystał jednak trzecią piłkę meczową, a pomógł mu w tym rywal, który posłał piłkę w siatkę. Przy wcześniejszym uderzeniu Serb poślizgnął się i trudno ocenić, czy byłby w stanie odbić piłkę, gdyby Szkot jej nie zepsuł.

Reklama

Spotkanie trwało trzy godziny i trzy minuty. Tuż po jego zakończeniu Djokovic - nawiązując do gestu Gustavo Kuertena - narysował na korcie rakietą serce, po czym się położył w nim. Brazylijczyk zrobił tak w 2001 roku, gdy po raz trzeci wygrał French Open.

Djokovic w decydującym spotkaniu na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa wystąpił po raz czwarty. Wcześniej miało to miejsce w 2012 roku oraz w dwóch poprzednich edycjach. Do czwartego występu w finale na pierwszy triumf w tych zawodach wcześniej czekać musieli także Federer i Czech Jaroslav Drobny.

W niedzielę został ósmym tenisistą w historii, który ma w dorobku co najmniej jeden triumf w każdej odsłonie Wielkiego Szlema. Wygrał też czwarte z rzędu zawody tej rangi. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w 1969 roku za sprawą Australijczyka Roda Lavera. Murray może pochwalić się dwoma triumfami w turniejach wielkoszlemowych. W decydującym spotkaniu w Paryżu zagrał po raz pierwszy. Poprzednim Brytyjczykiem, który dotarł do tego etapu w stolicy Francji był Bunny Austin... w 1937 roku. 29-letni Szkot jest też 10. w liczonej od 1968 roku Open Erze zawodnikiem, który dotarł do finału każdej z czterech odsłon Wielkiego Szlema.

Niedzielny mecz był 34. pojedynkiem tych dwóch tenisistów. Serb był lepszy 24 razy. Siedmiokrotnie zmierzyli w wielkoszlemowym finale. Tu bilans także jest korzystniejszy dla zawodnika z Belgradu - 5-2.

Za niedzielne zwycięstwo pierwsza rakieta świata otrzyma czek na dwa miliony euro. Murray dostanie premię o połowę mniejszą.

Wynik finału gry pojedynczej mężczyzn
Novak Djokovic (Serbia, 1) - Andy Murray (W. Brytania, 2) 3:6, 6:1, 6:2, 6:4