Kibice nie musieli długo czekać na dziewiąty w historii, a piąty w sezonie pojedynek tych zawodników. Poprzedni miał bowiem miejsce... cztery dni wcześniej. Rozstawiony z "szóstką" Dimitrow wygrał wówczas pewnie 6:0, 6:2. Bilans łączny w tych konfrontacjach zdecydowanie przemawia na korzyść 26-letniego Bułgara, który zwyciężył siedmiokrotnie.

Reklama

W niedzielę przez dłuższy czas trudno było przewidzieć, który z nich okaże się lepszy. Inauguracyjna odsłona obfitowała w "breaki" - zanotowano ich pięć. Dimitrow wykorzystał piątą piłkę setową. W kolejnej obaj znacznie lepiej pilnowali swojego podania. Starszy o rok Belg zapisał na swoim koncie jedyne w tej partii przełamanie przy stanie 3:3.

Na otwarcie decydującego seta wyżej notowany z graczy obronił cztery "break pointy". Wyjście z opresji zadziałało pozytywnie - w szóstym gemie sam przełamał rywala. W końcówce pojawiły się u niego jednak nerwy. W ósmym gemie zmarnował trzy meczbole, a w kolejnym wykorzystał drugą taką szansę.

Reklama

Mecz trwał dwie i pół godziny. Bułgar posłał pięć asów, a jego przeciwnik dwa razy więcej. Obaj nie wystrzegali się podwójnych błędów serwisowych, których mieli - odpowiednio - sześć i pięć.

Dimitrow odniósł największy sukces w karierze. Łącznie ma w dorobku osiem wygranych turniejów, w tym cztery w tym sezonie. W tegorocznej edycji ATP Finals był niepokonany. Zyska za to 1500 punktów rankingowych i czek na 2,55 mln dolarów. W poniedziałek awansuje na trzecie - najwyższe w karierze - miejsce na liście ATP.

"Nie wiem, co powiedzieć. To był jeden z najlepszych tygodni w moim życiu. Mój sztab szkoleniowy jest niesamowity, moja rodzina jest cudowna. Chciałbym podziękować szczególnie mojej dziewczynie Nicole Scherzinger (znana amerykańska piosenkarka - PAP). Odgrywa bardzo ważną rolę w moim życiu. Zasługuje na wyróżnienie w tym momencie" - zaznaczył.

Reklama

Goffin, rozstawiony w Londynie z "siódemką", przesunie się z ósmej lokaty na siódmą w rankingu tenisistów. Został pierwszym w historii Belgiem w finale mastersa. Po raz pierwszy w karierze zakwalifikował się do ATP Finals, ale w poprzednim sezonie wystąpił w jednym meczu jako rezerwowy.

W ostatnich dniach w Londynie zwrócił na siebie uwagę, pokonując w fazie grupowej lidera rankingu ATP Rafaela Nadala (Hiszpan po tym meczu z powodu kontuzji kolana wycofał się z imprezy), a w półfinale będącego drugą rakietą świata Szwajcara Rogera Federera.

"Za mną fantastyczny tydzień. Jest we mnie wiele emocji i w tym momencie czuję się wyczerpany, ale wykonałem dobrą robotę" - podsumował Goffin.

Dla niego sezon się jeszcze nie skończył. W przyszłym tygodniu wystąpi w finale Grupy Światowej Pucharu Davisa. Jego reprezentację czeka pojedynek z Francuzami w Lille.

W stawce singlistów ATP Finals brakowało tym razem kilku słynnych nazwisk. Z powodu kontuzji sezon przedwcześnie zakończyli Serb Novak Djokovic (zwycięzca w latach 2008 i 2012-15), Szwajcar Stan Wawrinka oraz ubiegłoroczny triumfator Brytyjczyk Andy Murray.

W rozegranym kilka godzin wcześniej finale debla Łukasz Kubot i Brazylijczyk Marcelo Melo przegrali z Finem Henrim Kontinenem i Australijczykiem Johnem Peersem 4:6, 2:6.

Wynik finału singla:
Grigor Dimitrow (Bułgaria, 6) - David Goffin (Belgia, 7) 7:5, 4:6, 6:3