Janka jest pierwszym szwajcarskim narciarzem, który stanął na najwyższym stopniu olimpijskiego podium w gigancie od 26 lat. W 1984 roku w Sarajewie udało się to jego rodakowi Maksowi Julenowi. Później konkurencję tę zdominowali Austriacy.

Chociaż Szwajcar debiutował w igrzyskach, jego zwycięstwo nie jest zaskoczeniem. Przed rokiem w Val d'Isere zdobył złoty medal mistrzostw świata w slalomie gigancie, w którym odniósł dwa ze swoich sześciu dotychczasowych zwycięstw w Pucharze Świata.

Reklama

Zanim prowadzący po pierwszym przejeździe Janka ruszył na trasę pewne było, że dwa miejsca na podium przypadną reprezentantom Norwegii - Kjetilowi Jansrudowi i Akselowi-Lundowi Svindalowi. Jedyną niewiadomą był ich kolor. W tym momencie na najniższym stopniu podium znajdował się najlepszy z Austriaków Marcel Hirscher, ale ostatecznie musiał się on zadowolić czwartym miejscem.

W wyniku tego reprezentanci Austrii wciąż nie zdobyli medalu olimpijskiego na trasach w Whistler. Ostatnią szansę będą mieli w slalomie, ale prawdziwą klęskę ponieśli w swoich ulubionych konkurencjach szybkościowych - zjeździe i supergigancie.

Janka uzyskał łączny czas dwóch przejazdów 2.37,83 i wyprzedził o 0,39 s Jansruda oraz o 0,61 s Svindala. Miejsca od czwartego do szóstego zajęli Austriacy, kolejno: Hirscher ze stratą 0,69 s, drugi po pierwszej serii Romed Baumann - 0,97 s oraz Raich - 1,00 s.

Reklama