Do wypadku doszło podczas pierwszego biegu w meczu pomiędzy Dackarną i Vargarną. Zaraz po starcie czterech żużlowców upadło, a Jonsson z całym impetem uderzył w bandę.

"Nie mogłem się ruszyć. Byłem przerażony. Myślałem, że to już koniec, że złamałem kręgosłup i że już nigdy nie będę chodził i zostanę inwalidą, jednak okazało się, że tego dnia był przy mnie mój anioł stróż. Całe ciało boli mnie tak, że nie mogę nawet włożyć skarpetek. Biorę środki przeciwbólowe lecz czuję potworne bóle pleców przy najmniejszym ruchu" - mówi żużlowiec.

Ma on niebywałego pecha. Kilka tygodni temu również miał upadek - przewrócił się on, a także Hans Andersen i Emil Sayfutdinow. Tamten wypadek wyglądał tak:

>>>Groźny wypadek żużlowców





Reklama