W sezonie 1994/1995 nie przegrałem żadnego ligowego spotkania, a wcześniej, już jako mistrz kraju, musiałem uznać wyższość tak doświadczonych zawodników, jak Leszek Kucharski, Piotr Skierski i Chińczyk Xu Kai. Później na kilkanaście lat wyjechałem do Niemiec, gdzie też zdarzały mi się świetne passy - powiedział PAP 37-letni Błaszczyk, multimedalista mistrzostw Europy i Polski.

Reklama

Przez wiele lat polski pingpongista reprezentował barwy Zugbruecke Grenzau. Początkowo jego trenerem był tam Andrzej Grubba.

W pierwszych dwóch sezonach, w połowie lat 90., występowałem na tzw. drugim, słabszym stole. W jednym z nich miałem bilans gier 35-3. Później grałem już z najlepszymi rywalami i była m.in. seria 12 kolejnych zwycięstw. Ale pamiętam też rozgrywki, które rozpocząłem od 0-6. Śmiałem się wtedy, że za chwilę będę jak James Bond 007. Na szczęście karta się odwróciła i triumfowałem w dziesięciu pojedynkach z rzędu. Tylko raz w Bundeslidze miałem rekord minimalnie negatywny - dodał ćwierćfinalista igrzysk w Atenach. Jego partnerem deblowym był Tomasz Krzeszewski, obecnie szkoleniowiec ekipy z Ostródy.

Zhang Yang wygraną nad Luckiem udowodnił, że jeśli ustabilizuje psychikę, będzie jedną z najjaśniejszych postaci polskiej superligi. W potyczce z Błaszczykiem nie miał nic do stracenia, zagrał bardzo dobrze - powiedział PAP Krzeszewski, który z Błaszczykiem sięgnął po srebro ME 2002 w grze podwójnej.

Reklama

Błaszczyk żałował przegranej konfrontacji z Zhang Yangiem i niepowodzenia w całym meczu.

Przez ostatnie cztery dni zmagałem się z grypą i mało trenowałem. Więcej czasu spędziłem w łóżku. W czwartek nie czułem się najlepiej, chociaż jeszcze w miarę przetrwałem grę z Szymonem Malickim (3:1). Z Chińczykiem prowadziłem w piątym secie 6:3 i wówczas przestrzeliłem backhandem wysoką piłkę. To był kluczowy moment - stwierdził lider zielonogórskiego zespołu.

ZKS uległ gościom z Ostródy 2:3, mimo że prowadził 2:0.

Najbardziej szkoda trzeciej konfrontacji, w której Daniel Bąk przegrał z Karolem Szarmachem. Jego przeciwnik serwuje niezbyt prawidłowo, nie widać tego podania i dzięki temu zdobywa sporo punktów. To wyprowadziło Daniela z koncentracji. A mogło być 3:0 bez żadnej historii. Ale nie robimy tragedii, bowiem mocno trzymamy się drugiej pozycji w tabeli, za Bogorią Grodzisk Mazowiecki - zakończył Błaszczyk.