Wczoraj, ku zaskoczeniu wszystkich, od początku porannego treningu to nie Leo Beenhakker prowadził zajęcia z piłkarzami, a właśnie Urban. Szkoleniowiec Legii zrobił reprezentantom solidną rozgrzewkę i biegał z nimi wokół boiska. W tym czasie Leo spokojnie siedział na ławeczce z boku i z zaciekawieniem przyglądał się swoim zawodnikom. "Takie zgrupowanie jest bardzo potrzebne. Nie oszukujmy się, większość z tych piłkarzy nie ma szans pojechać na finały mistrzostw Europy, ale mogą stanowić o sile naszej reprezentacji w kolejnych eliminacjach. Dlatego trzeba im się przyglądać i z nimi pracować" mówi "Faktowi" szkoleniowiec Legii.

Beenhakker zabrał na zgrupowanie czterech klubowych podopiecznych Urbana: Macieja Gostomskiego, Jakuba Rzeźniczaka, Jakuba Wawrzyniaka i Bartłomieja Grzelaka. "Ale nie sądzę, żeby moja obecność powodowała, że będą spięci. Oni dobrze wiedzą, że przyjechałem tutaj po to, żeby obserwować, jak pracuje Leo, a nie żeby ich oceniać" - śmieje się Urban.

Na razie Beenhakker ocenia jego umiejętności. Być może w przyszłości obaj panowie będą współpracować na stałe. Dotychczasowi asystenci Holendra Bogusław Kaczmarek i Adam Nawałka polecieli do Turcji bez przedłużonych umów.

Szkoleniowiec Legii już po pierwszym treningu miał swoje spostrzeżenia. "Beenhakker niezwykle żywo reaguje niemal na każde zagranie swoich piłkarzy podczas zajęć. To wytwarza taką atmosferę, że zawodnicy mają przeświadczenie, iż każdy kontakt z piłką jest ważny" tłumaczy trener warszawskiego zespołu.

W pewnym momencie do Urbana podszedł lekarz kadry z kapsułką płynu energetycznego. "Dostałem eliksir młodości, więc może jeszcze dam radę zagrać przeciwko Bośni?" - zażartował były napastnik reprezentacji Polski. Sparing z Bośniakami odbędzie się w sobotę, a dziś kadra zagra z drugoligową turecką drużyną Antalyaspor.







Reklama