Dlaczego sporty walki? Jak i kiedy zaczęła się ta przygoda?
Wieku 16 lat zapisałam się na zajęcia Muay Thai. Na początku nie wiedziałam co to tak naprawdę jest. Moim celem było zgubienie kilku kilogramów i zadbania o zdrowie fizyczne. Tak niewinnie się zaczęło. Po pół roku pojechałam na pierwsze zawody i można powiedzieć że złapałam bakcyla. Uświadomiła sobie, chce zostać profesjonalnym sportowcem i zajmować się sztukami walk.

Reklama

W czasach szkolnych zdarzały się bójki, "solówki" po lekcjach? Czy Joanna Jędrzejczyk z dzieciństwa to grzeczna dziewczynka z warkoczykami czy urwis co chodził po drzewach?
Mam siostrę bliźniaczkę. Ja jestem starsza o 25 minut. Śmieje się, że to ja przejęłam te silniejsze geny. Nie byłam jakąś supergrzeczną dziewczynką. Do najgrzeczniejszych na pewno nie należałam, ale też nie rozrabiałam jakoś szczególnie. Dużo czasu spędzałam z chłopakami. Grałam nawet z nimi w piłkę. Na osiedlu potrafiłam pokazać swój charakterek. Jak ktoś nas zaczepiał to nie chowałam głowy w piasek. W szkole czasem zdarzały się przepychanki z chłopakami, ale nie ustawiałam się z nimi na solówki.

W mediach i nie tylko w nich określa się Panią mianem jednej z najniebezpieczniejszych kobiet na świecie. Boją się Pani mężczyźni?
Trenuje z mężczyznami. Zmusza mnie do tego sytuacja. W Polsce jest sporo kobiet trenujących sporty walki. Jednak poziom ich umiejętności nie jest jeszcze tak wysoki. Jeśli kobieta chce być mistrzynią, to musi zawieszać sobie wyżej poprzeczkę i trenować z mężczyznami. Są czasem takie sytuacje, że ktoś nowy pojawia się na sali i mówi, że on z babami się nie bije. Wtedy mu tłumaczę, żeby nie traktował tego w tych kategoriach, a spojrzał na to jak na zwykłą rywalizację sportową. Są też tacy, którzy próbują udowodnić swoją męskość i chcą pokazać, że kobiety nie nadają się do tego sportu. Potem jednak jest im głupio, że dostali lanie od kobiety i po treningu przepraszają oraz dziękują za lekcję. Osoby z którymi trenuje wiedzą, że do zajęć podchodzę bardzo poważnie. Sparujemy mocno i nie ma wtedy żadnej taryfy ulgowej ze względu na płeć.

Czy z bycie mistrzynią UFC pozwala na wygodne życie i z finansowego punktu widzenia skupienie się tylko na karierze sportowej?
Sport jest bardzo dużą inwestycją w siebie. Jestem wdzięczna rodzicom i najbliższym za wsparcie. Oni widzą ile to kosztuje wysiłku i pieniędzy. Od zawsze dążyłam do tego, by wejść na taki poziom, który zapewni mi finansowy komfort. Odkąd jestem w UFC moje zarobki pozwalają mi skupić się tylko na sporcie. To jest moja praca. Sporo zyskałam też na współpracy z firmą Reebok. Jestem ambasadorką tej marki i wspólnie staramy się zarażać ludzi sportowym bakcylem.

Reklama

Jaka była pierwsza nagroda pieniężna jaką Pani zarobiła za swoją walkę i na co te pieniądze zostały wydane?
Za pierwszą walkę nic nie zarobiłam To były zawody amatorskie. Przez wiele lat to ja dokładałam do tego. Trzeba było płacić za starty. Nie mówiąc już o treningach i przygotowaniach. Wyjazdy, obozy, szkolenia to wszystko pokrywałam z własnej kieszeni. Jak tylko mogłam to pomagałam rodzicom w sklepie. Każde pieniądze odkładałam, żeby móc się tylko rozwijać w tym co robię. Za swoją pierwszą zawodową walkę zarobiłam 300 złotych, ale to nie chodziło pieniądze. Ja nie walczę tylko dla pieniędzy. Chce być najlepsza. Teraz już dokładnie nie pamiętam na co wtedy wydałam te trzy stówy, ale na pewno było to związane ze sportami walki.

Od kilku lat jest Pani w związku. Co partner sądzi o tym, że Pani walczy w klatce?
Od ponad pięciu lat jestem w związku. Przemek miesiąc temu mnie zaskoczył, bo mi się oświadczył. Jest wspaniałym mężczyzną. Był kiedyś sportowcem, więc doskonale mnie rozumie. Wie ile to kosztuje wyrzeczeń. Poznaliśmy się na studiach na AWF w Olsztynie. Wspólne zajęcia, wspólne obozy, wspólne zainteresowania poza sportowe. On bardzo się cieszy, że robię to co lubię, spełniam się w tym i odnoszę sukcesy. Często podkreśla, że podziwia mnie nie tylko jako kobitę, ale też jako sportowca. Przemek zawsze widział we mnie potencjał i zawsze we mnie wierzył. To coś wspaniałego, że pomimo tego całego zamieszania wokół mnie nadal pozostajemy sobą.

Reklama

Swoją ostatnią przeciwniczkę Pani zmasakrowała. Jessica Penne wyglądała po walce strasznie. Czy podczas walki pojawia się czasem myśl w głowie, że "kurcze mogę zrobić jej krzywdę?
Taki sport wybrałyśmy. Wchodzą do klatki musimy liczyć się z ryzykiem. To jest piękno tej dyscypliny. Może jest ona brutalna, ale szczerze... przez 12 lat kariery miałam tylko jedno małe rozcięcie. Tylko dwa szwy. Ostatnio miałam pierwszą kontuzję. Złamałam kciuk, ale to był uraz mechaniczny na który nie maiłam wpływu. Nie zrobiła mi tego przeciwniczka. Po prostu gdzieś był w kości słaby punkt i doszło do złamania. Traktowałam to jak wymianę "długopisu". Poleciałam na operację do USA. "Długopis" wymieniony i za dwa miesiące stoczę walkę w obronie tytułu. W klatce jest adrenalina. Tego bólu nie czuć. Jessica Penne źle wyglądała, bo niestety doszło do rozcięcia nosa. Jak wiadomo twarz jest mocno ukrwiona. Dochodziły kolejne moje ciosy. Rana się pogłębiała i nie wyglądało to fajnie, ale ona nie odczuwała bólu. Wchodzę do klatki po to żeby zwyciężać za wszelką cenę. Chcę udowodnić, że jestem najlepsza. Oczywiście nie chcę zrobić krzywdy przeciwniczce, ale podejmując walkę wiemy na co się piszemy.

Jest Pani młodą, atrakcyjną kobietą zupełnie nie przypominającą tej "fighterki" z klatki. Czy w pani szafie są tylko dresy i jeansy, czy szpilki i sukienki też się znajdą?
Tak są tam kiecki. Zakładam je na specjalne okazje. Lubię w tych szczególnych chwilach być kobietą na 110 procent. Ale w jeansach i t-shircie też czuje się bardzo kobieco. Prowadzę mocno aktywny tryb życia, więc na co dzień raczej są to mniej oficjalne stroje. Uwielbiam buty sportowe. Kolekcjonuje je. Jestem od nich uzależniona, ale ta słabość nie rujnuje mojego zdrowia.

Czy od "kobiecej strony" też się Pani jakoś przygotowuje do walki? Siatkarki podobno robią delikatny makijaż.
Siatkówka to sport bezkontaktowy. Tam nie dostaje się ciosów na twarz. U mnie makijaż nie wchodzi w grę. Po kilku ciosach by się rozmazał i wyglądałabym komicznie. Robię za to paznokcie. Zajmuje się tym moja przyjaciółka. Stawiam na hybrydy bo one są mocne. Inaczej po jednym treningu wszystko poszłoby na marne.