Jego miejsce zajął Marco Mattiacci, dotychczasowy szef filii firmy w Stanach Zjednoczonych, z wykształcenia ekonomista, nie mający do tej pory nic wspólnego z wyścigami Formuły 1.

Reklama

Zmiana ta ma być szokiem, przyznał sam Domenicali, któremu nie udało się kontynuować pomyślnego kursu swego poprzednika Jeana Todta. To Francuz był jednym z twórców szeregu sukcesów Ferrari, w tym mistrzostwa świata producentów, zdobytego już po jego odejściu w 2008. Potem były już tylko porażki i wielkie rozczarowania, jak otarcie się o mistrzowski tytuł najpierw Brazylijczyka Felipe Massy, a potem aż dwukrotnie Hiszpana Fernanda Alonso.

W tym sezonie miało być lepiej, a nawet bardzo dobrze, obiecywali wszyscy na czele z prezesem Montezemolo. Tymczasem lepsze okazały się Mercedesy, a Ferrari z trudem, dojeżdżały do mety. Potrzebny był wstrząs. W Maranello uznano, że będzie nim zmiana na stanowisku szefa stajni. I tak po 23 latach z najlepszymi życzeniami na przyszłość od dotychczasowego pracodawcy Stefano Domenicali rozstał się z Ferrari.