Pana kolega z zespołu Nick Heidfeld ma nadzieję, że na Monzy będziecie tak mocni jak Ferrari. Przesadził?
Ciężko powiedzieć. Ja nie chcę składać żadnych deklaracji. Przecież może się okazać, że nie będziemy w stanie nawiązać z nimi walki. Co prawda podczas ostatnich testów byliśmy blisko Ferrari, za to trochę traciliśmy do McLarena. Ale to tylko testy, nie wiemy, co Ferrari sprawdzało, czy zaprezentowało cały swój potencjał. Testy służą też do tego, by trochę zmylić przeciwnika. Poczekajmy do treningów, a najlepiej do sobotnich kwalifikacji. Dzisiaj mogę powiedzieć, że będziemy z nimi walczyć, a jutro okaże się, że Ferrari wymyśliło przez ten tydzień coś nowego i nie da nam szans.

Od początku sezonu szefowie BMW Sauber zapowiadają, że jeżeli gdzieś macie szanse na podium, to właśnie na Monzy i tydzień później w Spa. Rzeczywiście presja wzrosła przed tymi dwoma wyścigami?
A skąd. Nie ma żadnej presji. Jak przed każdym wyścigiem cieszę się, że znowu wsiądę do bolidu. Czekają mnie dwa normalne weekendy Grand Prix. Z takim nastawieniem tu przyjechałem.

W połowie sezonu mówił pan, że jest rozczarowany brakiem miejsc na podium. Na Monzy wreszcie może pan na nie trafić.
Mam nadzieję, że to podium będzie. Tylko proszę pamiętać, że szanse na pierwszą trójkę mieliśmy w tym sezonie już kilka razy, nawet tam gdzie teoretycznie nie powinniśmy ich mieć. Trzeba było je wykorzystywać, wtedy nikt nie liczyłby tak bardzo, że może uda się na Monzy. Teraz wszyscy przypominają, że rok temu właśnie tu byłem trzeci. Nasze bolidy rzeczywiście lepiej sobie radziły na takich torach, z mniejszych dociskiem. W tym sezonie według mnie jest tak samo, chociaż radzimy sobie nawet na tych wolnych obiektach jak Monako. Chciałbym, żeby na Monzy nasze bolidy były w stanie nawiązać walkę z McLarenem i Ferrari. Ale nic nie obiecuję. Zbliża się końcówka sezonu, Ferrari i McLaren będą teraz walczyć na całego.

Czuje się pan na Monzy jak w domu?
Czy ja wiem? Na każdym torze jest podobnie. Tu na pewno przyjedzie dużo polskich kibiców. Mam też wielu włoskich fanów, w końcu parę ładnych lat tu mieszkałem. Przez półtora roku nawet jakieś 10 km od toru. To są bardzo miłe wspomnienia, ale kiedy siedzę w bolidzie, nie ma to żadnego znaczenia. Przecież nie będę machał do kibiców czy znajomych, kiedy jadę ponad 300 km/h.

Które miejsca toru są najbardziej niebezpieczne?
Nie wyróżniam żadnej części toru. Na pewno na każdym zakręcie można stracić dużo czasu. A o błąd łatwo, bo w tym wyścigu bolid ma bardzo małe skrzydła, czyli mało docisku. Jest bardzo niestabilny, trochę tańczy, zwłaszcza podczas gwałtownych dohamowań przed pierwszą i drugą szykaną. Tam jest dziurawo, trzeba uważać, żeby nie zblokować kół. To trudne zadanie, bo błyskawicznie zwalnia się z 350 km/h do pierwszego biegu. Specjalnie na ten tor zmieniamy parametry aeorodynamiczne. Tu są długie proste, ale i kilka szybkich zakrętów, do tego trudne szykany, gdzie samochód podskakuje na krawężnikach. Trzeba wypracować kompromis między szybkimi i wolniejszymi częściami toru.

Jak pan skomentuje doniesienia jednej z niemieckich gazet, że w 2009 r aktualny mistrz świata Fernando Alonso ma zostać kierowcą BMW Sauber?
W 2009? Kawał czasu. Nie, nie będę teraz rozmyślał o tak odległych sprawach ani ich komentował. Czeka mnie wyścig na Monzy, wolę się skupiać na tym.

W sobotę nasi piłkarze grają w Portugalią, w środę z Finlandią w eliminacjach mistrzostw Europy. Będzie pan oglądał mecze?
Nie wiem, czy to będzie możliwe. Jeżeli będę miał czas i znajdę te mecze w telewizji, to oczywiście obejrzę. Jeżeli nie, to na pewno sprawdzę wyniki. Chyba każdy polski kibic interesuje się występami polskich sportowców, niezależnie od dyscypliny. Każdy Polak chce, żeby jego reprezentacja wygrywała.


















Reklama